Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

...czym tak naprawde jest miłość.... Strona: 58

Wysłany: 2007-08-02 09:44

[quote:7b4a779a21="Estel"]Z tym, że teraz jesteśmy prawie rok po zaręczynach i nie wyobrażam sobie jak mogłoby być inaczej. Jesteśmy jednym organizmem. Romantyzmu początkowo wcale nie było. A owy ma to do siebie, że szybko przemija, tak samo jak zauroczenie i oczarowanie. Ważne, żeby coś jeszcze zostało. Chodzi o to, żeby wierzyć w miłość zbudowaną na zwykłej codzienności. Potem to już można ją tylko udoskonalać, bo nad wszystkim trzeba pracować.[/quote:7b4a779a21]

Dostałaś od życia lekcję i zaczęłaś podchodzić do tematu nieco bardziej pragmatycznie. Niestety widać, że syndrom miłości romantycznej ci nadal pozostał. Nie przejawia się on już, co prawda, w myśleniu o romantyzmie dnia codziennego ale zauważyć go można w tym jak myślisz o swoim nowym partnerze. Traktujesz go jak integralną część samej siebie, wiążesz z nim dożywotnie plany i zapewne nie wyobrażasz sobie, że moglibyście się rozstać. To jest właśnie zasadniczy błąd oraz przyczyna dla której tak bardzo przeżywałaś poprzednie rozstania. Po prostu uzależniłaś się od wizji bycia z tą drugą osobą nie dopuszczając opcji, że to wszystko może się któregoś dnia od tak skończyć.
Jest zatem dokładnie tak jak pisałem w poprzednim poście. Wmawiasz sobie, że od tej pory będzie już tylko lepiej, a wy będziecie żyć długo i szczęśliwie. Kiedy bajka się skończy, ty znowu wrócisz do punktu wyjścia i będziesz przybita jeszcze bardziej niż ostatnio. Oczywiście w żadnym wypadku ci tego nie życzę i mam nadzieję, że twoje piękne marzenia się zrealizują niemniej wydaje mi się, że taki pesymistyczny wariant też trzeba brać pod uwagę i jakiś przesadnych nadziei sobie nie robić. Tak jest chyba zdrowiej.


Sic Luceat Lux! "Od techno można z nudów zdechnąć."


Wysłany: 2007-08-02 10:21

[quote:c548550604="Ev"]Szczerze mówiąc miłość mego życia się dość długo starał, żeby mnie do siebie przekonać :P Zapierałam się rękami i nogami przed wszystkimi, że my się tylko spotykamy itd. :lol: Nawet przed samą sobą nie chciałam się przyznać, że mi zależy :wink: Ale, że początek, że tak powiem naszego wzajemnego zainteresowania sobą, spędziłam w szpitalu. Siedziałam tam prawie dwa miesiące, moje kochanie mnie conajmniej dwa razy w tygodniu odwiedzało, widziało mnie raczej w nieciekawej formie, bladą, w szlafroku, bez makijażu itp. Był świadkiem jak "łaziłam po ścianach", ryczałam itd. Mimo tego się nie zniechęcił to w końcu do mnie dotarło, że coś musi być na rzeczy :D Zaufałam i nie żałuję 8)
I dlatego uważam, że w miłość trzeba wierzyć 8)
Uważam, że już tyle w życiu przeszłam, że całą sobą chcę być szczęśliwa. A ponieważ jestem, nie mam zamiaru snuć czarnych wizji, że w końcu wszystko się kończy, prawdziwa miłość nie istnieje itd. :P[/quote:c548550604]
A wyglada jak Johny Depp i bedzie Cie zawsze tulil do snu?
Nie potrafie zrozumiec takiego podejscia.
Albo jestem czlowiekiem bardzo ubogim emocjonalnie, albo wrecz przeciwnie - wyroslem z tego.
'Moje Kochanie' brzmi slodko, ale nie chcialbym na sniadanie, obiad, kolacje wpierdalac czekolady



Wysłany: 2007-08-02 10:47

[quote:5b00c991be="Ev"]I dlatego uważam, że w miłość trzeba wierzyć 8)
Uważam, że już tyle w życiu przeszłam, że całą sobą chcę być szczęśliwa. A ponieważ jestem, nie mam zamiaru snuć czarnych wizji, że w końcu wszystko się kończy, prawdziwa miłość nie istnieje itd. :P[/quote:5b00c991be]

Ależ ja ci nic nie narzucam, przedstawiam jedynie swój punkt widzenia.
Moim zdaniem szansa na prawdziwą, dozgonną miłość jest po prostu zbyt mała żeby robić sobie w związku z nią wielkie nadzieje. Równie dobrze mógłbym wierzyć, że następnym razem kiedy skreślę kupon trafię 6 w totolotka. Różnica jest tylko taka, że skreślenie tego kuponu i nadzieje z nim związane nie kosztują mnie praktycznie nic natomiast zawiedziona MIŁOŚĆ (ta jaką wy ją widzicie) potrafi boleć miesiącami i niekiedy w bardzo przykry sposób może zaważyć na naszym życiu (uzależnienia, depresje, etc.).
Myślę, że nie ma żadnego powodu żeby samemu, świadomie fundować sobie takie jazdy. Nie trzeba też od razu snuć czarnych wizji. Wystarczy zachować zdrowy rozsądek i nie wmawiać sobie na siłę, że ta druga osoba to właśnie ta jedna jedyna, nasze uczucie nigdy nie przeminie i na pewno doczekamy razem spokojnej starości. W 9 przypadkach na 10 okazuje się to zwykłą iluzją.


Sic Luceat Lux! "Od techno można z nudów zdechnąć."


Wysłany: 2007-08-02 11:04 Zmieniony: 2007-08-02 11:14

[quote:02620cf39c="BarTolmai"]rozjebales mnie dokumentnie :lol: to dziewczyna ma kazdego dnia brac pod uwage ze jej szczescie jest chwilowe? jesli decyduje sie na zareczyny, to z mysla o wspolnym zyciu. Chyba potrafisz zrozumiec ten akt?
z obserwacji tematu widze ze powstala jakas generacja nieszczesliwych dzieci wojny :) plakac sie chce, ale ze smiechu.[/quote:02620cf39c]

Chodzi o zachowanie zdrowych proporcji. Niech będzie szczęśliwa ale niech to szczęście wynika z tego co tu i teraz, a nie z jakiejś bajkowej wizji wspólnej przyszłości. Niech snuje wspólne plany ale jednocześnie niech czasem pomyśli co zrobi ze swoim życiem jeżeli z tych planów nic nie wyjdzie. Ot, zwykła strategia.

[quote:02620cf39c="BarTolmai"]jesli masz slaby charakter to bedziesz chowac ogon pod dupe i uciekac w uzaleznienia. :)[/quote:02620cf39c]

To był tylko przykład i dotyczył głównie kobiet (vide :arrow: przypadek Estel).
Poza ty nie wiem czy jest to tylko kwestia słabego charakteru. Jeżeli druga osoba jest dla ciebie całym życiem to wiadomo, że w momencie jej odejścia twoje życie się wali. Co z tym dalej zrobisz to już raczej kwestia indywidualnej wrażliwości. Czasami ból może być zbyt silny żeby na początku samemu sobie z nim poradzić. Szukasz chwilowego ratunku w lekach lub w używkach, a później to już leci z górki.
Jeśli masz szczęści to okazujesz się gruboskórnym sukinkotem i wszystko spływa po tobie jak woda po kaczce.


Sic Luceat Lux! "Od techno można z nudów zdechnąć."


Wysłany: 2007-08-02 12:01

Zdaje sie, ze nikt nie zrozumial przekazu LouCypher'a.
To nie zadna pesymistyczna wizja, to nie brak sily przebicia/woli walki.
To racjonalne podejscie.
Zeby zamienic m2 na m3 trzeba nie tylko chciec i czekac, a isc i dokonac. W przypadku zadnej milosci, czy wiary czegos takiego nie da sie zrobic, wiec to porownanie troche z pupci..

A co do milosci, ktora sie 'czuje', to tylko narkotyczne zwiazki chemiczne, Moi Drodzy
i to calkiem pzyjemne



Wysłany: 2007-08-02 12:06

[quote:c083ee7295="BarTolmai"]czy nie jest to strategia blednego kola?

myslac ze dzis mam prace, dom, rodzine, musialbym miec na uwadze ze nie dostane podwyzki, nie zmienie m2 na m3, nie pojade na urlop w gory za 3 miesiace bo byc moze spadnie asteroid i wszystko rozpierdzieli?[/quote:c083ee7295]

To już są trochę inne przebiegi. Zresztą martwienie się czymś takim z samego założenia jest bez sensu, bo najprawdopodobniej byś tego kataklizmu nie przeżył. Ergo - nie miałbyś się czym martwić.
Moja strategia zakłada, żeby umieć sobie wyobrazić swoje życie na wypadek odejścia partnera. Chodzi o to żeby nie popadać później w jakieś skrajnie odjechane stany z cyklu: "to była jedyna prawdziwa miłość mojego życia, była mi przeznaczona, była częścią mnie, teraz kiedy jej nie ma moje życie straciło sen, bo nigdy nie zaznam już szczęścia".
Niestety jeżeli zbyt bardzo przywiążesz się do drugiego człowieka to takie chore myśli stają się możliwe i trudno potem odnaleźć się w nowej sytuacji czy choćby stawić czoła szarej codzienności.


Sic Luceat Lux! "Od techno można z nudów zdechnąć."


Wysłany: 2007-08-02 12:22

[quote:89d962efb2="LouCypher"]Niestety jeżeli zbyt bardzo przywiążesz się do drugiego człowieka to takie chore myśli stają się możliwe i trudno potem odnaleźć się w nowej sytuacji czy choćby stawić czoła szarej codzienności.[/quote:89d962efb2]

mogę poprosić o korepetycje z racjonalnego podejścia do ludzi? :evil: ucz mnie, Mistrzu



Wysłany: 2007-08-02 12:26

Ev - jestem bardzo za :evil: proszę mnie lać po mordzie przez całą podróż :evil: może zmądrzeję :evil:



Wysłany: 2007-08-02 12:36

[quote:d1ec9594f1="SCHWEIGENDE"]mogę poprosić o korepetycje z racjonalnego podejścia do ludzi? :evil: ucz mnie, Mistrzu [/quote:d1ec9594f1]

Niestety widzę, że większość kobiet w tym temacie jest kompletnie niereformowalna tak więc szkoda mojej klepaniny Kochajcie i cierpcie jak wam się tylko podoba 8)
Wogóle to nie wiem co ja w tym wątku tyle czasu robię.
Już chyba lepiej książkę sobie poczytać :roll:


Sic Luceat Lux! "Od techno można z nudów zdechnąć."


Wysłany: 2007-08-02 12:51

[quote:3855fed6dc="LouCypher"]Niestety widzę, że większość kobiet w tym temacie jest kompletnie niereformowalna tak więc szkoda mojej klepaniny[/quote:3855fed6dc]

no tu muszę się zgodzić :x

[quote:3855fed6dc="LouCypher"]Wogóle to nie wiem co ja w tym wątku tyle czasu robię.[/quote:3855fed6dc]

gratuluję refleksu :lol: :twisted: :P :wink:



Wysłany: 2007-08-02 13:03

[quote:7641f15d73="BarTolmai"]ano racja stary, absolutnie sie zgadzam :wink: jednak to przywiazanie nie moze ograniczac sie do swiata przez pryzmat tej osoby. Rozumiem wspolne plany, ale nie potrafie zrozumiec osob ktorych zainteresowaniem lub hobby staje sie on/ona[/quote:7641f15d73]

Uwierz mi, jest wiele takich przypadków i też ich nie rozumiem.

[quote:7641f15d73="SCHWEIGENDE"]gratuluję refleksu :lol: :twisted: :P :wink: [/quote:7641f15d73]

Ja zawsze mało spostrzegawczy byłem :wink:


Sic Luceat Lux! "Od techno można z nudów zdechnąć."


Wysłany: 2007-08-02 13:16

ale my mówimy/piszemy o babach-bluszczach bez własnych zainteresowań, czy po prostu o kobietach uczuciowych :?: bo chyba mi IQ siadło po CP :lol:



Wysłany: 2007-08-02 16:23

[quote:de50a29f55="LouCypher"][quote:de50a29f55="Estel"]Z tym, że teraz jesteśmy prawie rok po zaręczynach i nie wyobrażam sobie jak mogłoby być inaczej. Jesteśmy jednym organizmem. Romantyzmu początkowo wcale nie było. A owy ma to do siebie, że szybko przemija, tak samo jak zauroczenie i oczarowanie. Ważne, żeby coś jeszcze zostało. Chodzi o to, żeby wierzyć w miłość zbudowaną na zwykłej codzienności. Potem to już można ją tylko udoskonalać, bo nad wszystkim trzeba pracować.[/quote:de50a29f55]

niemniej wydaje mi się, że taki pesymistyczny wariant też trzeba brać pod uwagę i jakiś przesadnych nadziei sobie nie robić. Tak jest chyba zdrowiej.[/quote:de50a29f55]

Ja Cię jak najbardziej rozumiem tylko, że ja zawsze wiedziałam wszystko czarno i przenosiałam swoją kondycję psychiczną na partnerów, którzy dostrzegali to i rezygnowali. Ja i mój chłopak dajemy z siebie dużo. Jasne, że się boję - wiadomo nigdy nie ma się pewności i dobrze jest to wiedzieć. A życie bez grama romantyzmu to szorstkie życie. Nie chcę takiego. Czas pokaże, czy nam się uda. Ja chcę by się udało. On chce by się udało. Więc może się udać.


If you don't live for something, You'll die for nothing.


Wysłany: 2007-08-02 16:49

BarTolmai Napisał:
[quote:142f9c3026="LouCypher"]


jesli masz slaby charakter to bedziesz chowac ogon pod dupe i uciekac w uzaleznienia. :)[/quote:142f9c3026]

Słaby charakter... może... Ale ja dałam sobie świetnie radę. Wszystkie problemy u mnie wiążą się z lękiem. No a jak wiemy odwaga polega nie na tym, aby się nie bać, ale na tym aby pokonać strach :) Wiem, że już jest na tyle dobrze, że nawet jeśli zostałabym sama, potrafiłabym pociągnąć ten stan, bo mam pasję, studia iprzyjaciół :)

A tak na marginiesie miłośni pesymiści - nie znacie dnia ani godziny. Życzę Wam i sobie powodzenia. Jeśli wszystko pójdzie dobrze za ok. 3 lata zapraszam na ślub :) I nie dam sobie wmowić, że muszę być nieszczęśliwa bo jestem szczęśliwa.


If you don't live for something, You'll die for nothing.


Wysłany: 2007-08-02 23:30

[quote:a359d9bad8="Czes"]
Szczery ślub to taka deklaracja, że chcemy być z drugą osobą do końca życia aczkolwiek to nie daje pewności, że tak będzie. Życie jak wiadomo nie jest łatwe a romantyczna-bajkowa miłość zakłada, że wszystko jest super jesteśmy my i nic więcej się nie liczy. Takie prawdziwe związki wymagają tego aby jedna osoba była częścią drugiej. Wiadomo, że mimo wszystko każdy musi sobie umieć poradzić sam ale po co sobie utrudniać? Bycie w związku ma swoje zalety, tak samo jak bycie samemu i jednym będzie odpowiadać bardziej bycie we dwoje (w dzisiejszych czasach ewentualnie we dwóch/dwie albo troje) a innym w pojednyke. Dla mnie związek to nie jest pójscie na łatwiznę i nie ma sensu być w związku jeśli obie osoby się nie kochają. Taką przyjaźń + seks - po co to nazywać Związkiem? (mam w mniemaniu Związek przez duże Z). Nie będę się czuł winny, że nie siedzę z moją narzeczoną i że nie jęczę, iż zaaaaraz to wszystko się skończy. Po porostu nie można przesadzać ani w jedną ani w drugą stronę.[/quote:a359d9bad8]
Ja tak mniej wiecej moge opisac zasade dzialania napedu nowych lodzi podwodnych.
Cos sie tu kreci, tam dolatuje paliwo, ale to nie do konca paliwo, bo niby to ciekle, niby nie ciekle, a i tak to wszystko sie grzeje..

Nie rozumiem wobec tego, czym rozni sie Zwiazek przez duze 'Z' od zwiazku na bazie dobra przyjazn + seks? ;>



Wysłany: 2007-08-02 23:35

Teoretycznie, coś działa i nie wiadomo dlaczego. Praktycznie coś nie działa i nie wiadomo dlaczego. Więc po połaczeniu jednego z drugim...nic nie działa i nie wiadomo dlaczego :roll:


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2007-08-03 18:17

Dobra przyjaźń wyklucza seks... ja bym swojego przyjaciela dymać raczej nie chciał... a już tym bardziej wykluczam opcję bycia dymanym :lol:


"Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."


Wysłany: 2007-08-03 18:51

przyjaciela to tez bym nie chcial, ale jesli mam za kobiete dobra, seksowna przyjaciolke... ;>



Wysłany: 2007-08-06 00:04

Każdy ma swoje zasady, morale i pojęcie o związkach, przyjaźni itd. Wszystko zaczyna się i kończy w naszej głowie, nasze nastawienie i układ z drugą osobą decyduje tu o wszystkim. Jak przyjaciel, to się go kocha, ale moim zdaniem lepiej nie dopuszczać do zbytniej zażyłości bo 1) można nad tym nie zapanować, 2) może to utrudniać potem relacje czysto przyjacielskie, w nieodpowiednim czasie powodować niewłaściwe pragnienia, emocje itd., 3) odbiera to wyjątkowość uprawianiu seksu tylko z partnerem (nie każdy tego pragniek, ale ja np. tak). Co do samej miłości to jest to uczucie, nie musi się wiązać z pożądaniem, nie musi z przyjaźnią, nie musi być odwzajemnione, ale tworzy więź i jest czymś silnym. Ostatnio dużo jej odczuwam i to jest piękne. Zakochałam się w świecie i... być może w chłopaku. Chociaż nie wiem jak tam z nim. Ale na razie jest dobrze i nie będę zapeszać, ani też nie chcę oczekiwać za wiele.


AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"


Wysłany: 2007-08-10 12:38

minawi (Moderator)
minawi
Posty: 6188
Poznań / Iława

jak łatwo z zauroczenia przejść w niechęć, a czasem nienawiść :evil:


"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło