Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin

Przyjaźń między kobietą a mężczyzną.. Strona: 11

Wysłany: 2010-03-07 12:55

Chodziło o sytuację, w której przyjaźń damsko-męsko staje się newralgiczną rzeczą, punktem zapalnym. Co bardziej jest podatne na przetrwanie: wieloletnia przyjaźń damsko-męska, czy kilkumiesięczna miłość, co do której jest się przekonanym, że jest "piękna i jedyna"? Zważając na wspomniany dylemat?


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2010-03-07 13:03 Zmieniony: 2010-03-07 13:06

Reguły w miłości, prawidłowości w niej? Więcej można się o miłości dowiedzieć badając konkretne sytuacje, niźli szukając prawideł, inaczej popaść można w psychologiczne uogólnienia. Ale to już zakrawa na offtop, zatem ucinamy go rychło.

Wcześniejsza dyskusja zakończyła się na dzieciach z kajaków i egoizmie. Wracamy. :)


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2010-03-07 13:07

Dzieci z kajaków mają długie ręce.

Może najpierw stwórzmy definicję przyjaźni? Jakąś w miarę ogólną i pasującą wszystkim?


Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.


Wysłany: 2010-03-07 13:40 Zmieniony: 2010-03-07 13:41

Z definicją przyjaciela jest jak z dziurą w dupie - każdy ma swoją. Jeden bardziej ścisłą drugi mniej (w tym wypadku uzależnioną często od funkcji genitalnej jak to Pan napisał :P). Ale w mojej osobistej jednostkowej - podkreślam to z całą stanowczością tylko mojej opinii - jeśli ktoś ma nawet cień dylematu pt. zazdrość o partnera przyjaciółki/ela czy fantazje erotyczne,nadzieje na związek czy kontakty płciowe to pomylił przyjaciela z potencjalnym przyszłym partnerem czy "friend with benefits" albo mniej ładnie "fuckmate" - co z przykrością niejednokrotnie zauważam w dzisiejszych czasach bardzo często- a to nie ma nic wspólnego z przyjaźnią i od samych fundamentów jako przyjaźń się wali na łeb na szyję. "Nie mylmy pomysłowości z kradzieżą" jak to śpiewa Kazik Staszewski


"Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone..." "Lubię oczęta twe, kochanie, Ich blasków zmienność tajemniczą, Gdy je podnosisz niespodzianie I niby modrą błyskawicą Ogarniasz ziemię aż po kraniec....."


Wysłany: 2010-03-07 14:15 Zmieniony: 2010-03-07 14:31

HBVILK (Bicz)
HBVILK
Posty: 263
Skoghall Szwecja

"Ogólnie jestem za tym, żeby najlepszą przyjaciółką była partnerka w miłości, reszta to mogą być koleżanki; czy trzeba pewne relacje nazywać przyjaźnią, aby być miłym i pomocnym?"

Obiema rękami się pod tym podpisuje .Nie zawsze być dobrym człowiekiem zaraz oznacza -przyjacielem .Po prostu trzeba sobie pomagac i bez znaczenia jakie relacje nas łączą .Polska to nadal dziki kraj gdzie bezinteresowna pomoc kogoś obcego wzbudza zdziwienie i niedowierzanie. A to przecież naturalny odruch ..taki ludzki.


..kamień leży aż go kiedyś będę siłę wtoczyć mial, moze wtedy uda sie, a teraz tchu mi brak...


Wysłany: 2010-03-07 17:48 Zmieniony: 2010-03-07 17:58

Może źle to sprecyzowałem - po prostu dziś najczęściej pytając młodsze od siebie osoby o ich przyjaciela/ółkę - co was łączy ? Jesteśmy przyjaciółmi. Tzn. na czym ta przyjaźń polega ? - No bzykamy się od czasu do czasu jak nie mamy z kim, chodzimy na imprezy i czasem na piwo.
Dla mnie osoba z którą pozostaje w takiej relacji nie jest przyjaciółką tylko koleżanką,znajomą,kochanką (bo ja zakładam że kochanka/kochanek funkcjonuje nie tylko jako osoba z którą się zdradza partnera ale po prostu nawet będąc "wolnym" uprawia sex ).
Osobiście jedyną osobą którą nazywam "przyjaciel" jest kobieta i jakoś nasza przyjaźń nie zrodziła się z tego że chcieliśmy ze sobą być albo jedno drugiemu dało kosza albo że chcieliśmy tylko uprawiać sex ale z tego,że jesteśmy bardzo podobni do siebie i w każdej sytuacji potrafimy się wspierać, zjedliśmy ze sobą beczkę soli i możemy na sobie polegać zawsze. A jakoś nam się nie chce ze sobą uprawiać sexu bo i ja wolę z moją partnerką i moja przyjaciółka z kimś innym. Być może komuś nie przeszkadza uprawianie miłości z przyjacielem/ółką i ja nie mówię że to jest złe czy nieodpowiednie. Po prostu w moim życiu zawsze panna która mówiła że chce być moją przyjaciółką po jakimś czasie chciała się ze mną przespać a potem zostać moją życiową partnerką. Jeśli się nie godziłem to było wielkie rozczarowanie i cierpienie. A ja naprawdę nie czuje potrzeby kochania się akurat z moją przyjaciółką - dajemy sobie wzajemnie zupełnie co innego niż przyjemność fizyczną, coś uważam znacznie cenniejszego i trwalszego i pewniejszego w perspektywie życiowej. Oczywiście to w ramach mojego własnego zdania, którego upraszam o nie prostowanie i wytykanie co jest źle a co niedobrze bo to moje a nie czyjeś zdanie Każdy może sobie uważać inaczej i ja naprawdę nie mam nic przeciwko.

PS. Moje być może dla niektórych radykalne podejście do przyjaźni wynika z deprecjacji tego pojęcia. Dziś przyjaciela nazywa się kimś kogo zna się 3 dni i poznało na piwie w knajpie albo na urlopie. Dla mnie przyjaciel to ktoś o kim przekonałem się że mnie nie zawiedzie- nigdy w ramach oczywiście ludzkich możliwości- nie przypomina sobie o mnie tylko wtedy kiedy coś potrzebuje i co ważne - ja jestem gotów robić dokładnie to samo. Czyli jeśli dzwoni do mnie przyjaciółka i mówi,że ją zatrzymali na granicy tureckiej albo innej i ma kłopoty to ja odpowiadam - za 12 godzin jestem. Ona w podobnej sytuacji zachowuje się tak samo. Za przyjaźń nie uważam relacji pt. Znamy się rok byliśmy razem na 6 imprezach wiem że ona jest z Koziej Wólki a jej pies ma na imię Azor. Ma fajne oczy i nieźle się z nią gada. Fajnie byłoby się z nią przespać - to nie jest dla mnie przyjaciółka tylko koleżanka.


"Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone..." "Lubię oczęta twe, kochanie, Ich blasków zmienność tajemniczą, Gdy je podnosisz niespodzianie I niby modrą błyskawicą Ogarniasz ziemię aż po kraniec....."


Wysłany: 2010-03-07 18:34

[quote:dda469ceda="Pan"]

To są po prostu różne przypadki. Ty powiesz, że da się przyjaźnić bez myśli o seksie, ja, że i z myślą, bo to znamy. A żaden z nas nie stwierdzi, że coś jest niemożliwe, bo własne doświadczenie nie pozwala nigdy na takie wnioski. :)


[quote:dda469ceda="Raven"]Dla mnie przyjaciel to ktoś o kim przekonałem się że mnie nie zawiedzie- nigdy w ramach oczywiście ludzkich możliwości- [/quote:dda469ceda]

O przyjaźni myślimy tak samo. Właśnie dlatego uważam, że nawet w przypadku, gdy pojawią się myśli o seksie, nie będzie to kłopot niszczący przyjaźń. Przyjaźń chyba nie musi być bezbolesna? Moim zdaniem szczerość jest istotna, a bywa, że boli. Wsparcie w potrzebie nie jest tym samym, co akceptacja błędu, etc. Stąd i w przypadku jakichś "miłosnych" problemów przyjaźni nie powinno się nic stać. Rozumie się przecież drugą osobę, rozumie się jej odmowę i rozumie się jej ochotę. Można nie podzielać. I już. Bo znów - przyjaźń zawsze łatwa, lekka, przyjemna, jest niepewna. O wiele cenniejsza jest dla mnie, gdy sprawdziły ją gorsze momenty, gdy istniały burze.[/quote:dda469ceda]

Zgodzę się - właściwie masz rację - przyjaźń lekka przyjemna i bez przeszkód jest niepewna. Ja do dziś po prostu przeżywam troszkę utratę przyjaciółki która zarzekała się przez 4 lata jak to cenny dla niej jestem ona mi nie była obojętna na pewno ale gdy raz drugi i trzeci odmówiłem jej związku i pójscia do łóżka to kontakt się jakoś tak urwał. Teraz ma jakiegoś tam faceta, któremu rozbiła rodzinę i jest święcie przekonana,że to Bóg ich przeznaczył sobie... Przykre po prostu ale też dla mnie przykład jak błędnie można rozumieć przyjaźń. Niemniej podpisuję się pod tym co napisałeś i rozumiem przyjaźń tak samo.


"Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone..." "Lubię oczęta twe, kochanie, Ich blasków zmienność tajemniczą, Gdy je podnosisz niespodzianie I niby modrą błyskawicą Ogarniasz ziemię aż po kraniec....."


Wysłany: 2010-03-07 22:19

[quote:cccf92ba01="Durante"]Ogólnie jestem za tym, żeby najlepszą przyjaciółką była partnerka w miłości, reszta to mogą być koleżanki; czy trzeba pewne relacje nazywać przyjaźnią, aby być miłym i pomocnym?[/quote:cccf92ba01]

Podpisuję się pod tym oboma rękoma.

Jak to już mignęło gdzieś w tym temacie, przyjaźń to mocne słowo, którego często nadużywa się (najczęściej wtedy, kiedy nie zna się relacji jeszcze głębszych) wobec bardzo dobrej, długiej, zażyłej znajomości, w której ludzie sporo o sobie wiedzą, czują się ze sobą dobrze i mogą na siebie liczyć. Trzeba by w życiu nic innego nie robić, aby mieć czas na nawiązywanie i pielęgnowanie nawet, powiedzmy, czterech relacji przyjacielskich (przy czym jako przyjaźń rozumiem wyjątkowo intensywne wzajemne współkształtowanie się dwojga ludzi - intelektualne, emocjonalne etc., wsparte poczuciem pełnego bezpieczeństwa i swobody w kontakcie z daną osobą). Relacja, która stwarza się codziennie, poprzez intensywne obcowanie z drugim człowiekiem i przeżywanie z nim różnych rzeczy, zawsze będzie "do przodu" względem relacji, w której ludzie spotykają się z równą intensywnością choćby raz na tydzień (a przecież życie większości ludzi wypełnia jeszcze szczelnie szkoła i/lub praca) - współuczestniczą w ten sposób w mniejszej ilości zdarzeń, mniej wymian zdań między nimi zachodzi, wreszcie - ich relacja staje się bardziej sprawozdawcza, zmusza do opierania wiedzy o drugim człowieku na jego słowach, w nieproporcjonalnie mniejszym stopniu popartych własnymi obserwacjami tego, co u podstaw słów legło. Moje zdanie jest takie, że jeśli jesteśmy w stanie człowieka [b:cccf92ba01]dogłębnie[/b:cccf92ba01] poznać i poznanie to cały czas owocnie aktualizować, a mamy do czynienia z, powiedzmy, czwórką takich ludzi, to albo przyjaźnimy się z ludźmi [b:cccf92ba01]relatywnie[/b:cccf92ba01] mało skomplikowanymi i [b:cccf92ba01]relatywnie[/b:cccf92ba01] wolno posuwającymi się naprzód, albo tylko wydaje nam się, że naprawdę dobrze ich znamy.

Moim najbliższym przyjacielem jest mój Mężczyzna i przyznam szczerze, że ilekroć mam do wyboru poświęcenie czasu na nawiązanie i pielęgnowanie przyjaźni z innym mężczyzną oraz poświęcenie czasu na pielęgnowanie przyjaźni w moim związku uczuciowym, wybieram to drugie - życie jest moim zdaniem zbyt krótkie i zbyt wiele rzeczy innych, niż same relacje międzyludzkie, oferuje, aby w przyjaźni rozmieniać się na drobne. Co oczywiście nie wyklucza posiadania przeze mnie grona sprawdzonych kolegów i koleżanek, których bardzo lubię i którzy mogą liczyć na moje chętne ucho oraz szeroko pojętą pomoc.


"Mit Worten läßt sich trefflich streiten."


Wysłany: 2010-03-08 22:45

[quote:a3ce48085d="Envy"]A czy waszym zdaniem przyjaźń pomiędzy byłymi partnerami jest możliwa ?[/quote:a3ce48085d]

IMO - przyjaźń może nie aż taka prawdziwa, ale coś więcej niż tylko koleżeństwo. Musi jednak minąć sporo czasu, musi przejść ewentualna złość i uczucie (tak - uczucie "miłości" znika, gdy ten ktoś nie był TYM KIMŚ).

Jednak Ci co nie wierzą w przyjaźń damsko-męską powiedzą, że to niemożliwe.
Wszystko jest możliwe.


Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.


Wysłany: 2010-03-08 23:17

[quote:ad34f06e13="Envy"]A czy waszym zdaniem przyjaźń pomiędzy byłymi partnerami jest możliwa ?[/quote:ad34f06e13]

Moim zdaniem jak najbardziej :) Może i się rozstajemy, ale to nie znaczy, że zupełnie przestajemy się rozumieć, tracimy wspólne tematy i wspomnienia :) To prawda, że ciężko cofnąć się w rozwoju znajomości do etapu przyjaźni, ale jeśli ktoś jest nam bliski, to czy warto z tego rezygnować tylko z powodu nieudanego związku? :)


On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...


Wysłany: 2010-03-09 14:33

Do dojrzałości dorzuciłabym jeszcze empatię i wyrozumiałość. Ile razy bywało tak, że moja przyjaciółka (i w tym wypadku nie obawiam się nadużycia tego słowa) miała genialny humor a ja jej marudziłam lub odwrotnie. Trzeba mieć ogromną cierpliwość i naprawdę chcieć być w tak bliskiej relacji z drugą osobą, aby mieć siły na przeżywanie czyiś emocji.

A czy naprawdę jedyną różnicą między przyjaźnią a miłością jest seks? Sama się często nad tym zastanawiam i chyba zależy to od konkretnej sytuacji i osoby oraz wzajemnego podejścia do danej relacji.


Prawda jest córą czasu poczętą w przypadkowym i krótkotrwałym romansie ze zbiegiem okoliczności.


Wysłany: 2010-03-09 17:39 Zmieniony: 2010-03-09 17:42

[quote:42e589cff5="sphinxia"]W tym zastanawianiu się, to chyba jesteśmy dwie [/quote:42e589cff5]

Żeby tylko

Zresztą tak mi przyszło teraz do głowy, że chyba nie wystarczy przyjaźń + seks, żeby wyszła z tego miłość. Musi być jeszcze to coś


Prawda jest córą czasu poczętą w przypadkowym i krótkotrwałym romansie ze zbiegiem okoliczności.


Wysłany: 2010-03-09 17:57

HBVILK (Bicz)
HBVILK
Posty: 263
Skoghall Szwecja

[quote:149dd53a51="scarlet1590"][quote:149dd53a51="sphinxia"]W tym zastanawianiu się, to chyba jesteśmy dwie [/quote:149dd53a51]

Żeby tylko

Zresztą tak mi przyszło teraz do głowy, że chyba nie wystarczy przyjaźń + seks, żeby wyszła z tego miłość. Musi być jeszcze to coś[/quote:149dd53a51]Dokładnie!!!Byłem w związku opartym na głębokiej przyjażni ...związaliśmy się z rozsądku...sex cieszył na początku ..Dokładnie brakowało czegoś ..namiętności,pasji,wielkich emocji ,nie wiem sam czego ..ale na 100% przyjażn+sex to nie wszystko ...


..kamień leży aż go kiedyś będę siłę wtoczyć mial, moze wtedy uda sie, a teraz tchu mi brak...


Wysłany: 2010-03-09 18:09

Dlatego właśnie pisałem wcześniej, że miłość zawsze wygra z przyjaźnią, bo zależy nam przede wszystkim na intensywności Związek z rozsądku może byłby bardziej trwały, stabilny i dawał poczucie bezpieczeństwa, ale "to nie to"


On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...


Wysłany: 2010-03-09 19:25

black_gothic (Bicz)
black_gothic
Posty: 672
Lublin w pobliżu

Mi się wydaje, że miłość jest bardziej burzliwa,można zaproponować przyjażń - nie można miłości.


Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy


Wysłany: 2010-03-09 19:30

[quote:e5a5e6cef6="black_gothic"]można zaproponować przyjażń - nie można miłości. [/quote:e5a5e6cef6]

Zaproponować przyjaźń? E - chyba nie. Przyjaźń się rodzi, umacnia itp sama - nie można do tego dążyć, ani proponować. Chyba.


Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.


Wysłany: 2010-03-10 07:42

black_gothic (Bicz)
black_gothic
Posty: 672
Lublin w pobliżu

Sphinxa o to mi chodziło, ładnie to ujełaś .Oj wali po oczach.


Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy


Wysłany: 2010-03-10 09:35

[quote:8602f47200="black_gothic"]można zaproponować przyjaźń ...[/quote:8602f47200]

No zaproponować można, ale każdy mądry wie, że przyjaźń jest więzią, która udaje sie samoczynnie i jest następstwem pewnych reakcji na czyjeś zachowanie. Przyjaciel nie jest zabawką, którą sie wybiera jak w sklepie czy salonie.

Mozna sie odcinać od człowieka, kory się stara być dla nas dobrym, ale każdy o zdrowym rozsądku bedzie wiedział ,że rezygnuje z osoby, na którą może liczyć nawet bez proszenia jej o pomoc.

Wkurwia mnie jak ktoś do mnie mówi "zostanmy przyjaciółmi" - obnaża on wtedy swoje podejscie do tej wiezi, które jest zwyczajnie płytkie. przyjacielem nie zostaje się ot tak.


.


Wysłany: 2010-03-10 09:38 Zmieniony: 2010-03-10 09:40

[quote:fa4273d550="sphinxia"]A jak ktoś nam odpowiada z charakteru, uważamy, że jest fajny, fascynuje nas i chciałoby się z tą osobą więcej przebywać i rozmawiać, generalnie nam zależy, to co, nie będziemy się starać zaprzyjaźnić? [/quote:fa4273d550]

Jeżeli taka myśl jest tylko w jedną stronę to sorry, ale ja nikogo zmuszać nie będę.
Przyjaźń nie powstaje w jedną noc - przyjaźń się buduje latami, trzeba zjeść tą beczkę soli i te konie kraść - a miłość przychodzi jak strzała - walnie nie wiadomo skąd, kiedy itp.

Edit:
Ooo - i zgadzam się z Harlekinem :)
O to też mi chodzi.


Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.


Wysłany: 2010-03-10 11:51

Czy proponowanie przyjaźni jest dziecinne? Na pewno nie do końca. Jak zwykle wszystko zależy od osób, ich podejścia i sytuacji. Dzieci w podstawówce "są przyjaciółmi" i mają się fajnie. Dla nich to oznacza coś troszkę innego niż dla dorosłych i dojrzałych ludzi. Mają się z kim pobawić, pogadać na przerwie, spotkać po szkole. Zwierzają się sobie z małych tajemnic... Takie wtedy mają potrzeby, a czasem tego typu relacje trwają dalej i ewoluują w prawdziwe przyjaźnie. A proponowanie przyjaźni przez "dorosłych"? Czasem to nie jest głupie. Zdarza się przecież, że jesteśmy z kimś przez dłuższy czas w bliskiej relacji a nie potrafimy jej nazwać. Wtedy można się po prostu zapytać: "Czy jesteśmy przyjaciółmi?", powyjaśniać wątpliwości i pewne rzeczy ustalić. Natomiast jak dla mnie głupotą jest proponowanie przyjaźni na początku znajomości. Na przyjaźń trzeba sobie zapracować. Nie jest to proces całkowicie samowolny, ale też nie można się przyjaźnić na siłę. Nie można stwierdzić, że skoro już jesteśmy przyjaciółmi to nic nie musimy robić, nie musimy nad tą relacją pracować bo osiągnęliśmy apogeum. I w drugą stronę. Nie możemy np. zawalić dnia, bo musimy codziennie umówić się na pogaduchy, bo jesteśmy przyjaciółmi i tak wypada. Trzeba to wszystko jakoś wyważyć.

Co do miłości, to faktycznie nie wystarczy sama namiętność i pożądanie. Bo to tylko miłość cielesna, jedna z wielu składowych MIŁOŚCI. Musi być rozmowa, starania zrozumienia, chęć wsparcia i bycia razem, a nie tylko uprawiania seksu. Musi być pewne dopasowanie charakterów. Miłość burzliwa i powstająca od razu tak samo w jednej chwili może się skończyć. W miłości musi być coś trwałego, coś co spaja dwoje ludzi, a nie tylko seks na przekór wszystkim.

Czyli podsumowując, w większości zgadzam się z Panem.


Prawda jest córą czasu poczętą w przypadkowym i krótkotrwałym romansie ze zbiegiem okoliczności.


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło