samotność... Wysłany: 2013-07-09 09:54
A ja tak sobie myślę, że czasem samotność też coś nam daje. Czas na budowanie siebie, na zastanowienie się kim się jest i czego się chce. Może czasem nie jest się na tyle silnym, żeby objawić samego siebie Pewną wadą jest fakt, że w ten sposób pozbawiamy siebie pewnych bodźców. Problem zaczyna się wtedy, kiedy samotność nie jest już naszym wyborem i zaczyna nam mocno doskwierać. No cóż... wtedy najlepiej jest chyba wrócić między ludzi:) Chociaż nie zawsze jest łatwo, ale nie powinno się poddawać. Jeśli chodzi o partnerów, to powiem szczerze, że ja sama nigdy nie poczułam tak naprawdę bycia z kimś. Zawsze czułam w związkach pewnego rodzaju samotność. Brak samotności odczuwam przebywając z przyjaciółmi, którzy mnie rozumieją i mają podobne zainteresowania (przynajmniej niektóre). Kiedy czuję się samotna, to szukam miejsc, w których jest dużo ludzi, albo zaglądam tutaj
Tylko żyjąc absurdalnie można wyłamać się z tego bezgranicznego absurdu... (Julio Cortázar)
Wysłany: 2013-07-17 00:01
Moim zdaniem najgorsza jest samotność pośród ludzi, kiedy mimo że spędzamy czas z różnymi osobami czujemy się osamotnieni ze swoimi poglądami, pomysłami, marzeniami, ponieważ otoczenie nawet nie próbuje nas zrozumieć. Co gorsza wszyscy naokoło chcą nas zmienić tak abyśmy wtopili się w szarą masę.
Patrz prosto w oczy i czytaj z nich jak z otwartej księgi ...
Wysłany: 2013-07-17 00:12
przesadza Pani ,lepiej być nienawidzonym za to kim jestem ,niż kochanym za to kim nie jestem
Kropla drąży skałę
Wysłany: 2013-07-19 00:13
Oczywiście,że tak ja przestawiłam pewien stan faktyczny, co nie oznacza że uważam za słuszne zmienianie się tylko po to aby inni nas akceptowali.
Patrz prosto w oczy i czytaj z nich jak z otwartej księgi ...
Wysłany: 2013-07-26 09:31
U mnie to jest tak, że najchętniej chodziłbym po mieście z podstawowymi, wypunktowanymi konkretnymi informacjami o sobie (formalne dane osobowe, status społeczny, zawodowy, naukowy (wykształcenie, rzeczy na których znam się najlepiej, ale też takie na których się nie znam a powinienem się znać), zainteresowania (fizyczne, sporty), duchowe (wiara, muzyka itp.), stan zdrowia (wiek biologiczny, prawdopodobna długość życia, przebyte choroby, aktualne i możliwe w przyszłości), umiejętności, ale też rzeczy których nie umiem, a powinienem umieć itp.
Tak gdzieś ze 3-4 strony A4, np. na koszulce. Żyjąc w bezpiecznym społeczeństwie, w którym ludzie są uczciwi, nie mają przed sobą zbyt wielu tajemnic i wiedzą co mają robić, żeby wszyscy mieli co jeść, gdzie mieszkać i było ciepło w zimę itp. właściwie nic złego nie miałoby prawa się zdarzyć, heh.
Gdyby tak było to pewnie miałbym ok. 140 znajomych, w tym kumpli, przyjaciół, żonę i dzieci, na pewno znalazłbym co najmniej kilka osób na mieście, które też uważają, że hokej to najpiękniejsza gra, ale jak coś to może być piłka nożna albo kosz i się co 2 tygodnie gdzieś ustawić i kilka osób, które słuchają podobnej muzyki i też mają w głowie trochę fajnych riffów i nie mają z kim dograć reszty instrumentów i też się z nimi ustawiać co dwa tygodnie, żeby sprawdzić co nowego i jak nam idzie itp.
Jedno wielkie HEH.
od czasu do czasu warto wrócić do źródła