Wysłany: 2007-07-03 13:57
[quote:5846f802be="HANAHHH"]Najgorsze są sny o ucieczce, tzn. uciekam, uciekam i czuje że stoję w miejscu to jest "porażka" senna, bo jakby nie było uciekam przed tym co mnie przeraża bądź goni. [/quote:5846f802be]
W tego typu snach to po pierwsze biec nie można...człowiek męczy się i sili, a porusza sie jak w filmie, którego operator psikusem w zwolnionym tempie puścił...
Po wtóre, co chyba wyciska jeszcze większe poty,...krzyku z gardła nie wydobędziesz, choć bym nie wiem jak się starała głos w takich snach mam zawsze stłumiony...jak bym strun głosowych nie posiadała... :roll:
"...większość śpi nadal, przez sen się uśmiecha, a kto się zbudzi nie wierzy w przebudzenie. Krzyk w wytłumionych salach nie zna echa, na rusztach łóżek milczy przerażenie" [img:672c732866]http://www.avatary.ork.pl/avatary/3095.gif[/img:672c732866]
Wysłany: 2007-07-22 16:13
W czwartek, 19go lipca, miało miejsce tak niezwykłe wydarzenie, że ostatnie takie pamiętam sprzed 15 lat...
Dwa dni wcześniej, 17go, rozmawiałam z moim promotorem, nazwijmy go profesorem Z. Spytał, czy wiem, że inny profesor, nazwijmy go profesorem S, jest w bardzo złym stanie w szpitalu. Profesor S od lat już chorował na nerki, ale w tej chwili stan jego jest bardzo poważny, profesor leży w śpiączce.
19go lipca, dwa dni po tej rozmowie, gdy przyszłam do pracy, profesor Z. spytał: "Czy słyszałaś o profesorze S?"
A ja na to, zupełnie bez namysłu: "Że nie żyje? Tak..."
I w tym momencie mnie zatkało. Owszem, słyszałam, że profesor S. zmarł. Pamiętam nawet rozmowę, w której, razem ze znajomymi z roku, dyskutowaliśmy o tym. I pamiętam nasze komentarze: że profesor S wiele lat chorował, ale zanim zmarł, zdążył jeszcze naszemu rocznikowi bardzo dokuczyć.... Bardzo źle mu wówczas życzyliśmy. Ale teraz...
W czwartek, w odpowiedzi na pytanie profesora Z. palnęłam, że owszem, słyszałam o śmierci profesora S. I nawet pamiętam tę rozmowę. Ale dopiero po sekundzie uświadomiłam sobie, że ta rozmowa, tak naprawdę, nigdy nie miała miejsca. To była rozmowa, która przyśniła mi się w nocy ze środy na czwartek.
Profesor S. zmarł w czwartek, 19go nad ranem...
Może to zwykły zbieg okoliczności. Nie mniej, cała ta sytuacja zrobiła na mnie naprawdę ogromne wrażenie.
Wysłany: 2007-08-02 18:11
Śniło mi się wczoraj...
Siedziałam w kawiarni ze znajomymi. Sądząc po strojach i otoczeniu - był przełom XIX i XX wieku.
Wyjrzałam przez okno: na ulicy stał jakiś człowiek i rozpylał coś z małej buteleczki, wyglądało jak perfumy. Popsikał w powietrze parę razy i szedł dalej, po kilku krokach znowu...
Stopniowo wokół mnie ludzie zaczęli zachowywać się dziwnie, jakby nagle wzięła wszystkich przemożna ochota na seks. Ale z każdą minutą ich szaleństwo rosło, a po chwili większość ludzi wokół zachowywała się, jakby popadli w seksualny amok: zszarpywali z siebie nawzajem ubrania, rzucali się na siebie i bez opamiętania pieścili, by za chwilę... zacząć walczyć. Niepohamowana żądza zaczęła zmieniać się w pełną furii agresję, ludzie, którzy przed chwilą jeszcze chcieli zbiorowo kopulować, rzucili się sobie do gardeł... Stałam przerażona pośród szalejącego tłumu i zaczęłam rozumieć, że to, co rozpylał mężczyzna nie było zwykłymi perfumami...
Nagle chwyciły mnie torsje. Upadłam na kolana pod ścianą i... po prostu zaczęłam wymiotować (blleh, sorry, ale nic nie poradzę że sen był taki niesmaczny ) W momentach, gdy torsje mnie puszczały i podnosiłam wzrok widziałam, że większość ludzi już nie walczy... przerywali nagle walkę, stawali i na moment nieruchomieli, by za chwilę paść martwymi na ziemię. Kilka osób jeszcze walczyło, kilka wymiotowało, jak ja. A ja zdałam sobie sprawę, że zostaliśmy otruci. Tym.. pachnidłem, które rozpylał w powietrzu tamten człowiek... Szykowałam się na śmierć.
Nie wiem, jak długo to trwało, musiałam stracić przytomność. Gdy się ocknęłam, czułam się słaba ale całkiem dobrze. Zdałam sobie sprawę, że żyję... Najwyraźniej zwróciłam truciznę, reakcja organizmu uratowała mi życie. Gdy wstałam na chwiejnych nogach zobaczyłam, że cała podłoga przede mną zasłana była zwłokami. Gdzie nie spojrzałam - trupy. Na ulicy, za oknem, też. Pomiędzy nimi snuło się kilka bladych, wycieńczonych postaci. Więc kilka osób przeżyło, jak ja, ale można było je policzyć na palcach obu rąk.
Pod ścianą siedziała dziewczyna, obok niej ułożona była duża sterta wypełnionych czymś worków. Zajrzałam - książki. Dziewczyna powiedziała, że te książki nie żyją, zostały otrute tak samo, jak ludzie... Martwe książki zapakowała już do worków by je pogrzebać. Wskazała na stojący niedaleko stół: leżało tam kilka tomów. Te książki przeżyły. W porównaniu z ilością książek w workach, było ich równie niewiele, co ocalałych ludzi a trupów...
Podeszłam do stołu. Książki jak książki, nic niezwykłego. Ale jedna rzecz bardzo mnie zadziwiła. Zapytałam się dziewczyny, skąd wie, że te książki żyją? Skąd wie, że te żyją, a tamte, w workach, nie? Czy słychać, jak oddycha książka? Czy da jej się wyczuć puls?
Nie uzyskałam odpowiedzi - obudziłam się. :)
P.S. "Pachnidła" jeszcze nie widziałam ani nie czytałam. Może należałoby?
Wysłany: 2007-08-05 14:24
Co, znowu ja? To nikomu już nic się nie śni?
Dzisiaj było zabawnie: śniło mi się, że do pewnej wypasionej kliniki weterynaryjnej, w której robiłam staż, przyprowadzono słonia na badanie EKG. Niestety, wyniki były niezbyt dobre, słoń miał zniszczone zdrowie bo pracował w kopalni :mrgreen: Klinika była świetnie wyposażona, tak dobrze, że jak poszłam do toalety to się okazało, że mają nawet papier toaletowy ze złotego papieru! 8)
Jakieś pomysły na interpretację? :mrgreen:
Wysłany: 2007-08-05 16:10
Mi ostatnio prawie każdej nocy śni się śmierć- moja. Zazwyczaj to nie jest zwykłe, szybkie zejście. Przykładowo w jednym śnie postrzelił mnie ktoś w głowę, leżę na ziemi i czuje jak krew z głowy rozlewa się wokół mnie. Mam świadomość, że umieram, myślę o tym spokojnie, o tym co w życiu mi wyszło, a co nie. W innym np. ktoś popodcinał mi żyły. Jakoś mnie odratowano, ale na krótko, niedługo mam umrzeć i żegnam się z ludźmi i życiem.
„Człowiek musi mieć w sobie chaos, aby dać życie tańczącej gwieździe” Friederich Nietzche
Wysłany: 2007-08-05 17:03
Dawno temu zapisywalem wszystkie sny rano, zaraz po obudzeniu. Mam tego okolo 3 lata i czasem zagladam tam i ciekawe, ze duzo rzeczy sie zgadza z tym, co sie pozniej stalo. Ale to tak na boku.
Dwie noce temu snilo mi sie, ze mnie i kilka innych osob porwalo dwuch takich. Jednego znalem, drugiego nie. Trzymali nas wiele dni i zabrali gdzies za granice, aby uzyc nas jako "osiolki"., czyli takich, ktorzy przewoza przez granice narkotyki. Akcja sie udala, ale koniec koncow udajac calkowitego mieczaka i kajajac sie doszedlem do tego jak ich wykonczyc. Gdy juz kompletnie na mnie nei zwracali uwagi, najpierw dorwalem jednego a wiele godzin pozniej drugiego. Nie bede sie zaglebial w detale, ale obaj gineli bardzo powolnie i bardzo bolesnie z odpowiednia dawka przyjemnosci psychologicznych na rozgrewke.
Dziwne, bo obudzilem sie baaaardzo wyspany, z wielkim usmiechem na ustach...... .
Jestem pasazerem na statku Ziemia.
Wysłany: 2007-08-05 20:02
niedawno śniło mi się że biorę ślub! koszmar! nie mogłam dojśc do siebie przez kilka godziń po przebudzeniu.......
"To see a World in a Grain of Sand
And A Heaven in a Wild Flower,
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an Hour."
Wysłany: 2007-08-06 16:08
ostatnio to od cholery Auftragow mi sie snilo ... znowu te Niemcy
.
Wysłany: 2007-08-13 17:05
hmm.....ja mam nadzieję, że na jawie mi się to nie przydarzy. Już wolę niespełniony sen
"To see a World in a Grain of Sand
And A Heaven in a Wild Flower,
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an Hour."
Wysłany: 2007-08-13 19:57
A oto moj sen :
Szłam w stronę kiosku ktory znajduje sie przed moja dawna podstawowka. Ten kiosk wewnatrz wygladal jak sala w seminarium .Przed wejsciem oznajmili mi ze zmieniono nam mundurki ... i to jeszcze na jakie ! Stroje rodem sutann kiezy podczas adwentu ! Co dziwne jakas mowe czytala moja znajoma ktora nieznosze =D
Przez ten nowy strój po przebudzeniu sie o malo niezemdlalam
Schuld und Sühne
Wysłany: 2007-08-17 13:39
Sen zaczął się całkiem niewinnie: przyjechałam wieczorem do Kraśnika, wysiadłam na dworcu i zapragnęłam dostać się na ul. Urzędowską (jest taka w Kraśniku :) ). Okazało się jednak, że ponieważ jest godzina prawie jedenasta wieczór, nie ma już autobusów jadących w tamtą stronę. Lało jak z cebra i zaczynało być nimiło. Ale na szczęście znalazł się bus, którego kierowca obiecał podrzucić mnie w okolice ul. Urzędowskiej a do docelowego nru domu sama już miałam trafić.
No to jedziemy.
W pewnym momencie bus zatrzymał się, kierowca pokazał mi jakąś opadającą stromo w dół ulicę i powiedział, że jak zejdę nią to tam jest Urzędowska. Podziękowałam i poszłam. Lało tak strasznie, że brodzilam w kałużach po kostki a ulicą w dole płynęła rzeka. Już przestałam się przejmować tym, że przemokła a w glanach mam pełno wody.
Zeszłam w dół, a tam ulica nie Urzędowska, tylko jakaś 1go maja (nawet nie wiem, czy taka w Krasniku jest). I tutaj zaczęło się robić dziwnie.
Najpierw zobaczyłam przebiegającego przez ulice małego nosorożca. Gdy po chwili zza zakrętu "na pełnym gazie" wypadł rozpędzony, nie prowadzony przez nikogo, niemowlęcy wózek z okropnymi zwłokami w środku, nawet nie bardzo się zdziwiłam. Stwierdziłam, że ten Kraśnik to straszne dziwne miasto.
Potem zobaczyłam idące pod rękę małżeństwo, ludzi starych a jednocześnie widocznie upośledzonych umysłowo. Ale ponieważ byli to jedyni ludzie, którzy w tej ulewie znajdowali sie w okolicy, spytałam ich o drogę. Gdy mężczyzna się do mnie odwrócił zobaczyłam, że ma tylko jedno oko a w miejscu drugiego zieje niezgłębiona, mroczna jama. Ale bardzo przyjaźnie stwierdził, że nie, Urzędowska to na górze i muszę zawrócic. Ale, bym się nie trudzila, pojedziemy windą. I w tym momencie zobaczyłam wolnostojącą, niczym budka telefoniczna, kabinę windy, bezpośrednio na ulicy. Zastanawiałam sie, jak pojedziemy na górę, skoro winda nie miała szybu ani nie była do niczego podwieszona, ale wsiadłam. W środku były tylko 3 przyciski, mimo to jechaliśmy długo a na liczniku migały kolejne numery pięter...Winda nie zatrzymywała sie, a ja pomalu zaczynałam sie poważnie bać...
I obudzilam sie. :)
Wysłany: 2007-08-17 13:53
mi się wczoraj śniło, że byłam na koncercie metalowym w kościele.... a potem dostałam od nauczycielki jakiejś z podstawówki , coś w rodzaju pudełeczka wyściełanego czerwoną tkaniną, a w środku był.....rewolwer ze wszystkimi bajerami!! Ciekawe do czego był mi potrzebny? Ale tego się już nie dowiedziałam, bo się obudziłam
"To see a World in a Grain of Sand
And A Heaven in a Wild Flower,
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an Hour."
Wysłany: 2007-08-19 22:19
Koncert metalowy w kosiecie - ciekawie ;] A ja ostatniego spania mialam sen świadomy... mnia mnia - uwilbiam je.. mała uczta z cudnymi przysmakami a pozniej piszczoty i seks z boskim facetem :lol: Przynajmniej w takich snach nieco relaksu i przyjemności :roll:
...
Wysłany: 2007-09-14 09:53
a mi dzisiejszej nocy po raz pierwszy śnił się ktoś z Dp... Minawi :twisted:
Jako istny szatan w kobiecej skórze.. Najpierw zostałam namówiona do kradzieży samochodu należącego do mojego taty m-y innymi z tego powodu , iż pasowało nam to autko pod kolor paznokci (krwista czerwień) :wink:
Później goniłyśmy jakieś blondyny w różowym kadilaku bo się nam zamarzyło je postraszyć .. :twisted:
Podczas wyprzedzania Minawi sykneła do jednej z nich zwracając się " Różusiu" i aby czasami nie przyśpieszała bo jej tipsy nie są wytrzymałe i jest zdolna je pogubić.. Kobietka dość wulgarnie odparła coś, że jesteśmy suk... i że mamy spie.. im z drogi bo i tak nas wyprzedzą.. Na co Kasia spokojnie odpowiedziła, że faktycznie można by nas tak przyrównać :j jesteśmy piękne i mądre jak owczarek, ostre jak pitbull i uparte jak jamnik. :lol:
W końcu przyśpieszyłam i w trakcie istnej walki o drogę różowe koleżanki wpadły do rowu..
Następnie pojechałyśmy na uczelnie moją, miałam jakiś egzaminus do zaliczenia, ustnie .. Wchodzę, pięknie ubrana w białej bluzce, na umiana... Minawi postanowiła poczekać przed drzwiami...
W pewnym momencie do gabinetu profesora wchodzi jego żona ... restrykcyjna katoliczka .. I z przerażeniem pada na krzesło.. Po czym lamentuje, że zaatakowała ją-słownie-jakaś szatanistka ... ( Kochana Pani Admin to tylko sen.. ) :lol:
Że jest ubrana na czarno,i na pewno to jakaś wiedźma ..
Spokojnie powiedziałam, że nie ma czego sie obawiać, że to moja koleżanka... Pani profesorowa poczerwieniała i zemdlała ... wpisu nie było :lol:
Następnie pojechałyśmy na jakieś ognicho, zaraz przed miejscem docelowym autko wylądowało w rowie , ale Kasia stwierdziła, że co tam dziś sie bawimy a nie martwimy..
Na ognisku było sporo ludzi ok 200 -stu (prócz Pani administrator nikogo z Dp, przykro mi.. ) . I działy się różniaste śmieszne rzeczy, (walki ze skejtami , obmyślanie projektu jakiegoś tam talizmanu, przygotowywanie wstępnych strategii do jakiegoś bardzo ważnego wyścigu.. Niestety z Kasią już więcej nie rozmawiałam, wiem , że była na tej imprezie ale akurat toczyły się inne ciekawe wątki w których nie brała udziału.. Jednak bawić, bawiła się cały czas..
Impreza trwała w najlepsze.. pącz, gitary.. arcyciekawe dyskusyje , śpiewy , dzwonek do drzwi... coraz bardziej natarczywy...
ULOTKI... no myślałam, że wydobęde z kuchni narzędzie zbrodni..
Dlatego ostrzegam, jeżeli ktoś by kiedyś myślał o zostaniu ulotkarzem... proszę się pożądnie zastanowić .. Ach i na moich drzwiach wejściowych widnieje wizerunek Kubusia Puchatka i trzy cyferki :666 :wink: :twisted: :twisted:
Serdeczne pozdrowienia dla Minawi :wink:
Facet z moich marzeń pieści tak, że przestałam szukać ziemskich kochanków. ;D
Wysłany: 2007-09-14 10:01
[quote:8af8b8d43b="eIcILipse"] Wchodzę, pięknie ubrana w białej bluzce, na umiana [/quote:8af8b8d43b]
jak to jest wejść na umiana ? takiego sposobu jeszcze nie znam :twisted:
.
Wysłany: 2007-09-14 10:02
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
A to ciekawe :D BO:
:arrow: nie maluje paznokci, a już tym bardziej nie noszę tipsów 8O :lol:
:arrow: nie mam prawa jazdy :P
:arrow: jaki tam ze mnie szatan?? 8O 8O 8O
Chyba że czegoś nei wiem :twisted:
Serdecznie pozdrowienia e(c)lipse 8)
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2007-09-14 10:10 Zmieniony: 2007-09-14 10:15
:arrow: nie, nie , nie my nie miałyśmy tipsów, tipsy nosiły " Różusie" :lol: :lol: :lol:
:arrow: ja prowadziłam samochód
:arrow: a ja to niby szatan ?? :twisted: :twisted: :twisted:
Taaaak , faktycznie mogę nawet być szatan "z siódmej klasy" :wink: :lol:
jeśli chodzi o mój sposób bycia aparycję i inne takie to nawet by pasowało
Muszę tylko czerwony lakier nabyć :twisted: :wink:
Miało być naumiana , wybaczcie a to słowo to taka gwara poznańska , a może cieszyńska w każdym razie oznacza osobą , która UMIE coś nauczyła się i przyszła tą wiedzę zaprezentować ...
Noone wiesz nie o ludziach z Dp tylko o Kasi :) a to różnica ... 8)
Facet z moich marzeń pieści tak, że przestałam szukać ziemskich kochanków. ;D
Wysłany: 2007-09-14 10:17
[quote:6141b2facb="eIcILipse"]:arrow: nie, nie , nie my nie miałyśmy tipsów, tipsy nosiły " Różusie" :lol: :lol: :lol:
:arrow: ja prowadziłam samochód
:arrow: a ja to niby szatan ?? :twisted: :twisted: :twisted:
Taaaak , faktycznie mogę nawet być szatan "z siódmej klasy" :wink: :lol:
jeśli chodzi o mój sposób bycia aparycję i inne takie to nawet by pasowało
Muszę tylko czerwony lakier nabyć :twisted: :wink:
Miało być naumiana , wybaczcie a to słowo to taka gwara poznańska , a może cieszyńska w każdym razie oznacza osobą , która UMIE coś nauczyła się i przyszła tą wiedzę zaprezentować ...
Noone wiesz nie o ludziach z Dp tylko o Kasi :) a to różnica ... 8)[/quote:6141b2facb]
ten sen to prawie jak "Thelma i Luoise" :wink: tylko za mało trupów :wink:
.
Wysłany: 2007-09-14 10:19
[quote:542869db78="HANAHHH"]oferuje sie pożyczyć "czerwien meksykańską " :D[/quote:542869db78]
Chętnie skorzystam, jeszcze tylko tata musi zaoferować zmianę odcienia czerwieni i będzie idealnie :wink:
Facet z moich marzeń pieści tak, że przestałam szukać ziemskich kochanków. ;D
Wysłany: 2007-09-14 10:34
Krwista czerwien ... mrrrrrrr ..... sexy :twisted:
.