P. mnie szczuje wizją małżeństwa.
Czy miłość musi być sformalizowana?
Nie powiem, żebym o tym nie myślała i nie chciała... ale po ostatnim pół roku nie bardzo mam ochotę być drażniona tematem który jeszcze długo nie dojdzie do skutku.
To boli i to mocno. Bo kocham go i mimo trudności chce z nim spędzić resztę życia. Wiem że to głupio brzmi.
Moim zdaniem miłość jest ulotna. Może umrzeć. Ale nie miłość się dla mnie teraz liczy. Uśmiech gdy mnie widzi. Uśmiech gdy mnie budzi. Zrozumienie i akceptacja.
Nikt mi wcześniej tego nie dał. Nikt nie traktował mnie w ten sposób. Nie pomagał, nie wspierał, nie zdejmował ze mnie kłopotów. Nikogo nigdy tak nie rozumiałam, nie czułam...
Miłość jest dziwna.
Zawsze wychodziłam z założenia że miłość to Dziwka. Płacisz jej tym co dla Ciebie najcenniejsze za kilka złudnych chwil szczęścia. Nawet jeśli tak... teraz jestem gotowa ponosić ten koszt....