"Dziennik z wyprawy poszukiwawczej do Zaginionego Miasta Sujay, przez Hieronima Łukaszewicza spisany" (część III)
Zegarek wskazuje 3.38
Wszyscy udali się na spoczynek, ale do mnie sen nie przychodzi. Właściwie nie wiem, czy to pora snu, po prostu kładziemy się, gdy jesteśmy zmęczeni. Ale mnie sen nie przynosi odpoczynku, wciąż miotam się po posłaniu i podrywam zdjęty nagłym strachem, chociaż właściwie nie wiem, czego się boję. To raczej wrażenie, że nie mam czym oddychać, rzeczywistość się kurczy miażdżąc mnie w swym gęstniejącym uścisku...
Zegarek wskazuje 4.12
Dopiero co skończyłem pisać, a znów siadam nad dziennikiem. Strach znów zaczął tłamsić mnie gdzieś w piersi. Nie mam pojęcia, jaki dzień jest dzisiaj. Jak długo tu jesteśmy? Czy jest czwarta rano czy popołudniu?
Zegarek tyka. Wciąż sięgam do kieszeni, zawiasy koperty już się obluzowują od ciągłego otwierania jej i sprawdzania, czy mechanizm działa i która jest godzina. Teraz leży przede mną na stoliku, otwarty, wsłuchuję się w jego pracę. Niekiedy, gdy małpy akurat nie wrzeszczą wokół, gdy siedzę samotnie i spisuję ten dziennik przy świetle lampy, mam wrażenie, że tykanie zegarka to jedyny dźwięk na świecie. Wciąż go nakręcam, ale czasem nachodzi mnie straszna myśl, że to bezcelowe a ja tylko obsesyjnie powtarzam ten rytuał bo czuję, że gdybym zaprzestał, obłęd tego miejsca pochłonąłby mnie.
Zegarek wskazuje 10.05
Czasami mam wrażenie, że mój zegarek jest jedynym moim prawdziwym towarzyszem, a profesor, Darek i reszta to tylko postaci wycięte z mgły. Jestem jedynym żyjącym człowiekiem a tamte widma odgrywają swoje role nie zdając sobie sprawy, że ja domyślam się, czym naprawdę są. Boże, co będzie ze mną, gdy zegarek przestanie tykać??
Zegarek wskazuje 01.22
Fascynujące, absolutnie wspaniałe!!!
Zrobiliśmy pierwszy,wstępny rekonesans po Sujay, wszyscy się bardzo ożywili, każdy chciał iść! Ale poszliśmy tylko w piątkę: ja, Darek, profesor i dwóch Binjhia. Pierwsze szkice i zdjęcia mamy zrobione, nakręciłem też film, ale muszę oszczędzać taśmę, bo niewiele jej zostało, od kiedy tragarz, niosący torbę z zapasowymi szpulami, zniknął.
Nareszcie!
Boże, wybacz mi, że śmiałem w Ciebie zwątpić!
Zegarek wskazuje 05.55
Miasto jest pełne małp.
Zegarek wskazuje 5.10
Gdzie nie spojrzę, langury przesiadują milcząco na murach a długie ogony pospuszczają w dół i tylko mrugają tymi swoimi węgielkowatymi oczkami. czasem mam wrażenie, że w tej swojej obserwacji mają jakiś zamysł. Albo złośliwie, po małpiemu, droczą się z nami. Ilekroć wejdę do namiotu, małpy zaczynają swoje harce i wrzaski prawie tuż za płótnem ścian. Ale ile razy wyjdę, wybiegnę, rozzłoszczony hałasem, by przegonić te człekokształtne zmory, zastaję tylko milczące, futrzaste figury na murach wwiercające we mnie wzrok w milczeniu.
Zegarek wskazuje 7.14
Z uśmiechem spojrzałem dzisiaj na swoje notatki sprzed jakiegoś czasu. Wycięci z mgły! Musiało mi na chwilę rozum przyćmić!
Prace idą pełną parą, każdy niemal dom kryje w sobie fascynującą niespodziankę, każdy zakamarek w cudownym Sujay to skarbnica odkryć!
A już niedługo Muzeum Brytyjskie będzie zabiegać o pozwolenie na wystawienie naszych znalezisk! Naszego wkładu w poszerzanie wiedzy o świecie nie da się przecenić, nawet w Towarzystwie nikt nie może się pochwalić wyprawą i odkryciami w takiej głębi Jharkhandu i niewątpliwie jesteśmy pierwszymi białymi ludźmi, których oczom ukazało się cudne Sujay!
Małpy ukradły nam dzisiaj część prowiantu. Robią się coraz bardziej bezczelne.
Zegarek wskazuje 3.17
Oni są sztuczni i płascy. Nawet nie zdają sobie sprawy, że ja WIEM.
Mój zegarek jest bardziej żywy niż oni.
Jesteśmy jedynymi prawdziwymi istotami w tym śnie.
I langury.
Nienawidzę langurów.