No i rok 2009 dobiegł końca. Jeszcze na początku roku nie przypuszczaliśmy, że będzie to tak udany rok dla muzyki. Wyszła naprawdę cała masa rewelacyjnych, a niekiedy i genialnych płyt, które niejednokrotnie były miłą niespodzianką - były wydawane przez zespoły, które w ostatnim czasie zaliczały dołek artystyczny, były wydawane przez stare wygi, które łapią drugą młodość, bądź też pojawiały się ni stad ni zowąd w formie różnorodnych, które z pozoru niekoniecznie musiały być skazane na sukces.
Rozczarowań było naprawdę niewiele - największych doszukiwałbym się wśród artystów powracających na scenę, bądź takich, którzy dalej tkwią w twórczej niemocy. Bądź co bądź jednak za największe rozczarowanie tego roku uznać trzeba śmierć Michaela Jacksona, który może i był dziwakiem i może od nastu lat nie nagrał niczego ciekawego, to jednak wielkim muzykiem i tancerzem był, a szlagiery pokroju "Billie Jean", "Smooth Criminal" czy "Beat It" zna każdy, a ujawnienie swojej antypatii do twórczości tego artysty odbierane jest teraz niejednokrotnie jako brak dobrego smaku.Nie można też zapomnieć o szeregu rewelacyjnych imprez, które miały miejsce w tym roku. Jeśli chodzi o ciężkie granie, to co prawda nie było Metalmanii, ale Metalmania Fest też dał radę. Ogromnym wydarzeniem in plus był też na pewno Knock Out Festival, Progressive Nation, Those Whom The Gods Destes Tour, Asymmetry Festival, Moonfog Festival czy Nowa Ewangelia Tour - wszystkie te imprezy cieszyły się ogromną frekwencją, jak i ze strony organizacyjnej wypadły bardzo dobrze. Nie można także zapomnieć o koncertach Satyricon, Amorphis, Tiamat i The 69 Eyes, Paradise Lost i Samael, Alestorm oraz Tyr czy jubileuszowy koncert Acid Drinkers. Cieszy też fakt, że woodstockowe biesiadowanie zyskuje coraz lepszą oprawę koncertową - Volbeat, Korpikaani czy Crowbar w końcu nie na co dzień goszczą w Polsce. Gdyby wskazać jakieś mniej udane imprezy na rodzimej ziemi, to na pewno ciesząca się słabszą frekwencją trasa Blitzkrieg, odwołanie Massive Festival i (tu bezdyskusyjna palma pierwszeństwa za amatorszczyznę i traktowanie fanów jak gówno) organizacja Hunterfestu.
Co poniektórzy mogli wygrać się za granicę i spalić mordki na kolejnej edycji Brutal Assault, przyprawić się o wodogłowie na Obscene Extreme, doświadczyć helsińskiego mroku na Tuska Festival czy odkrywać n-tą młodość podczas Masters Of Rock.
Nie można też zapomnieć o corocznej rewii mody i niepowtarzalnym klimacie Castle Party na Zamku w Bolkowie, czy podhanowerskim M'era Luna będącym ucztą dla miłośników wydatnych parapetów. Po raz kolejny imprezy te potwierdziły, że dobra impreza niekoniecznie musi być uzależniona od tego, kto stoi na scenie. Na pewno na dobrą zabawę nie mogli narzekać fani niemieckiego Rammstein, który po raz kolejny zawitał do Polski. Ci, którzy postawili już krzyżyk na Placebo na pewno uradowani byli faktem, że mogli zobaczyć ich godnych następców - IAMX - na żywca. I cały tym pozytywnym galimatiasie jest łyżka dziegciu - nie da się ukryć, że zdrowie Dave'a Gahana się sypie, czego efektem były odwołane koncerty i problemy z odzyskaniem pieniędzy za bilety.
Jakby nie patrzeć - ten rok należy mimo wszystko uznać za udany. Działo się dużo i to dużo pozytywnego. Nie pozostaje więc nic innego jak oczekiwać, że rok 2010 będzie jeszcze lepszy pod tym względem. Tymczasem wszystkiego najlepszego w nowym roku i zapraszamy wszystkich na poświąteczną lekturę, w której prezentujemy kilka wydawnictw, która ukazały się tuż przed okresem świątecznym. Enjoy The Violence! Aha - jeszcze jedno! Od tego roku Sąd Ostateczny będzie ukazywał się na łamach portalu co dwa (!) miesiące. Nie mniej jednak zapraszamy!
METAL/HARDCORE:
Chaos Inception - Collision With Oblivion (Brutalized)
Chaos Inception to kolejna formacja, która usiłuje zapełnić i tak przesycony rynek brutalnego death metalu w amerykańskim wydaniu. "Collision With Oblivion" nie zaskakuje absolutnie niczym - jest dobry poziom wykonawczy, poprawne kompozycje i kompletny brak własnego stylu. To co próbuje wyróżnić grupę spośród tysięcy podobnych to nieco krzykliwy, core'owy growl, co jednak i tak nie pomaga w tym, aby jakikolwiek motyw z tego wydawnictwa zagościł w pamięci na dłużej.
Ocena: 4/10 (Harlequin)
Dark Funeral - Angelus Exuro Pro Eternus (Regain)
Wydany cztery lata temu album "Attera Totus Sanctus" nie cieszył się ani dobrą prasą, ani uznaniem fanów, a wielu uznało, że to początek końca legendarnych blackmetalowców z Dark Funeral. Tymczasem grupa powraca z płytą "Angelus Exuro Pro Eternus", która daje podstawę do tego by sądzić, że poprzedni album był wypadkiem przy pracy. Grupa po prostu gra swoje - jest szybko, świdrująco, szatańsko i bezpośrednio, ale tu i ówdzie uraczymy się jakąś gitarową harmonią. To jest taki Dark Funeral, za jaki rzesze fanów ich pokochali - żadnych rewolucji, po prostu solidny black metal, którego można posłuchać bez skrzywienia.
Ocena: 6/10 (Harlequin)
Gama Bomb - Tales From The Grave In Space (Earache)
Podobno miał to być cyber-thrash... chyba nie wyszło. Nowa propozycja Gama Bomb zatytułowana "Tales From The Grave In Space" bardziej przypomina dokonania formacji z kręgu heavy/speedmetalowych. Najbliższe porównanie to krzyżówka Annihilator z okresu "Never Neverland" i Anthrax z okolic 1990 roku. Płyta ma wybitnie suche i płaskie brzmienie, wokalista pieje i melorecytuje tekst, a riffy, choć sprawnie zagrane, wykazują zerowe znamiona oryginalności. Materiał zaledwie poprawny, choć niewątpliwie thrashowy duch początku lat 90-tych jest tu obecny.
Ocena: 5/10 (Harlequin)
Solstice - To Dust (CD Baby)
Oto kolejny z powrotów - tym razem zapomniana thrash/deathmetalowa formacja Solstice, która na początku ubiegłej dekady wypuściła rewelacyjny debiut i nie wiele słabszy album "Pray", po długiej przerwie powraca z nowym albumem zatytułowanym "To Dust". Zważywszy na fakt, że z oryginalnego składu pozostał tylko gitarzysta Dennis Munoz, ciężko było przypuszczam, że bez Roba Barretta i Alexa Marqueza w składzie grupa stanie na wysokości zadania i nagra album nawiązujący do poprzednich płyt. Ta sztuka niestety się nie udała - to nie jest już ten sam Solstice co kiedyś. Grupa zdecydowanie bliżej do technicznego melo-death niż do oldschoolowego deathcore'u, którym czarowali przed laty. Mimo to płycie niewiele można zarzucić - kawałki są świetnie zagrane, nie budzą kontrowersji, nie widać poważniejszych niedociągnięć - zabrakło jedynie tego "czegoś" co czyniło przedtem Solstice zespołem wyróżniającym się z tłumu.
Ocena: 7/10 (Harlequin)
Thy Disease - Anshur-Za (Mystic Production)
"Anshur-Za"... zanim przesłuchałem tej płyty miałem poważne obawy, że oto kolejna kapela na rodzimym poletku za dużo Nile się nasłuchała. Na szczęście od pierwszych dźwięków możemy być pewni tego, że grupa sukcesywnie kroczy ścieżką zapoczątkowaną na "Neurotic World Of Guilt" i kultywowaną na "Rat Age". Nowy materiał Krakowian jest szalenie nowoczesny, przesycony różnymi samplami, loopami i całą kupą elektroniki. Zaskoczeniem jest obecność czystych wokali, które dość ciekawie wypadają na tle ciętych, nowoczesnych riffów. Niewątpliwie jest to materiał mroczny, odważny i najciekawszy muzycznie w dotychczasowym dorobku grupy.
Ocena: 7/10 (Harlequin)
Urgehal - Ikonoklast (Season of Mist)
Jeden z najbardziej obiecujących zespołów pałających się klasycznym norweskim, surowym black metalem powrócił z nowym materiałem po trzech latach przerwy. Poprzedni album "Goatcraft Torment" zabrał zasłużenie pochlebne recenzje, a grupa ustawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Tymczasem "Ikonoklast" okazuje się być niemałym zaskoczeniem - klarowne, masywne brzmienie, rozbudowane, miejscami nawet progresywne kompozycje ukazują zupełnie inne oblicze tej formacji. Muzycy Urgehal okazują się być utalentowanymi kompozytorami, którzy nie mają zamiaru stać w miejscu w rozwoju i ten album to dobitnie pokazuje. Dobry album wart polecenia miłośnikom rogatego i nie tylko im.
Ocena: 7/10 (Harlequin)
ROCK:
Eloy - Visionary (ASR)
Ostatni studyjny album ekipy dowodzonej przez Franka Bornemanna ukazał się 11 lat temu. Teraz grupa wychodzi z cienia, aby za sprawą "Visionary" potwierdzić fakt, że jeszcze nie należy ich spisywać na straty. I rzeczywiście tak jest - choć nie jest to poziom "Ocean", to wciąż mamy tu do czynienia dobrym jakościowo progrockiem. Tym razem wszystko wydaje się być bardziej poukładane, troszeczkę piosenkowe, ale trudno byłoby nie zauważyć "płynącego" basu, delikatnych klawiszy w tle i subtelnych solówek. Nic odkrywczego, ale "Visionary" udowadnia, że starzy wyjadacze wciąż znają się na rzeczy.
Ocena: 7/10 (Harlequin)
Gov't Mule - By A Thread (Evil Teen)
Trzy lata kazali nam czekać na nowy album. Gov't Mule w nieco zreformowanym składzie właśnie wypuściło "By A Thread", który chwalony był już na długo zanim się ukazał. I tu tez leży problem - choć krytyka jawnie wazelinuje tyłek Warrenowi Haynesowi czyniąc go swoim pupilkiem, nie da się ukryć, że twórczość Gov't Mule, choć wciąż dobra, to nie ewoluuje. Tak też jest z "By A Thread" - dobry, klasyczny hard rock podbarwiany bluesem w dalszym ciągu jest rozwinięciem koncepcji muzycznej The Allman Brothers i Lynyrd Skynyrd. Niestety "tylko" tyle - dla mnie magia tego zespołu przepadła gdzieś po wydaniu "Life Before Insanity".
Ocena: 7/10 (Harlequin)
ALBUM MIESIĄCA:
Oranssi Pazuzu - Muukalainen Puhuu (Violent Journey)
Pod durnowatą nazwą Oranssi Pazuzu kryje się fińska formacja, której debiutancki album "Muukalainen Puhuu" wymyka się klasyfikowaniu. Skandynawowie odważnie łączą w swojej twórczości surowość i prostotę Darkthrone z progresywną abstrakcją rodem z King Crimson. Dużo tu naleciałości psychedelic rocka i krautrocka nadających tej muzyce zupełnie nowego wymiaru. Co prawda nie zawsze ta mieszanka wychodzi najlepiej i czasem w ogóle nie intryguje, ale w ogólnym rozrachunku Oranssi Pazuzu jest pewnym novum na metalowej scenie. Choć jeszcze nie pieję z zachwytu to serdecznie kibicuję tej formacji, bo potencjał tkwi w niej bardzo duży.
Ocena: 8/10 (Harlequin)
Podsumowanie grudnia zredagował: Harlequin
Yngwie : W tym temacie z kolei dopiszę, że nie wiem czy jest możliwość ogran...
gothcure : Lacuna Coil - metal gotycki The 69 eyes ostatnio wrocili niestety do swoich...
Yngwie : A takie Lacuna Coil czy The 69 Eyes to metal czy rock gotycki ? I jedno i...