W przeginaniu celują mężczyźni. Albo w jedną albo w drugą stronę. Albo nie dadzą sobie nic powiedzieć i przełażą grypę w zapalenie płuc, bo to, że wypluwają płuca świadczy tylko i wyłącznie o tym, że „nic im nie jest”. Albo każde kichnięcie i kaszlnięcie jest powodem do umierania, bo mężczyznom białko ścina się w temperaturze 37°C. A wystarczyłoby dobić i po sprawie!
Tymczasem, żeby nie wyjść na złośliwą małpę, się człowiek lituje, bo biedactwo ma dreszcze i trzeba rosołku do łóżka podać, pocieszyć i przytulić. I niekiedy staje się cud. Nagłe ozdrowienie! Okazuje się, że jednak nie taki znowu „Pan Kocur był chory i leżał w łóżeczku” bo „ szybko mu przeszło: daj dupy Koteczko”. Cóż, żeby zaciągnąć do łóżka każdy patent jest dobry ;)
P.S. Żeby oddać sprawiedliwość, parę zdolnych symulantek i hipochondryczek też znam. ;)