Jedyny album solowego projektu Devina Townsenda Ocean Machine jest kontrastem dla innej formacji dowodzonej przez tego muzyka - Strapping Young Lad. Townsend postanowił spróbować sił w nieco innym nurcie jakim jest progmetal.
"Biomech" to 73 minuty delikatnego grania, niespecjalnie
utechnicznionego ani zakombinowanego. Płyta jest pełna przestrzeni,
echa solówek roznoszą się nieustannie, a sam lider nie sili się na
eksploatowanie aparatu gardłowego. Materiał jest przyjemny, melodyjny,
ale nie przebojowy. Pomimo, że nie jest to odkrywcze granie, to
Townsend stworzył własną niszę progmetalową, w której przewijają się
elementy znane z twórczości SYL, a dokładniej nieco industrialne
brzmienie, które nadaje właśnie muzycy owej przestrzeni."Biomech" to przyjemny w odsłuchu album. Nie jest to wybitne granie, nie jest to też płyta, do której często się wraca, ale słuchając jej na pewno nie będziemy zdegustowani.
Tracklista:
01. Seventh Wave
02. Life
03. Night
04. Hide Nowhere (Sister)
05. 3 A.M.
06. Voices In The Fan
07. Greetings
08. Regulator
09. Funeral
10. Bastard: Not One Of My Better Days/Girl From Blue City
11. The Death Of Music
12. Thing Beyond Things (Bonus Track)
13. Bonus Track
Wydawca: Sony Music (1998)