Pod łukiem cień rzucający tryumfalnie
Czają się sztuki niechlubnej rzemieślnicy
Łowiąc klienta w ramiona nachalnie.
Pot nawet w upale nie zdobi chłodnego ich czoła
Skrywającego precyzyjną w swym fachu machinę,
Choćby ukazała się ich oczom gorąca kobieta goła
Nie kiwną powieką w imię swej jedynej dziewczyny
Co zdobi ich serca niczym jaskinie petroglify,
Znamię towarzyszyć pragnące od przeszłości
Choć czasem nad morza zguby wiodła klify
Dalej sprzedają się jej zgubnej namiętności.
Wyzwolony w was niegdyś Prometeusza ogień
Co rusz językiem swym wyznacza nowe ofiary
I tak od zarania toczycie mozolnie swój kamień
Wspinając się coraz wyżej niczym Syzyf stary.
KostucH