Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Lux Occulta - The Mother And The Enemy

Zapewne mało kto spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Patrząc na wcześniejsze dokonania Jarosława Szubrychta i ekipy, Lux Occulta zdążły wyrobić sobie markę jednaj z najlepszych blackmetalowych formacji w kraju. Dotychczasowa twórczośc została przypieczętowana prawdziwym magnum opus w postaci "My Gwardian Anger", który wkraczał odrobinę na poletko metalowej awangardy. Chyba jednak mało kto spodziewał się tego, że kolejne wydawnictwo eksplorować będzie właśnie te obszary zdziwaczałych i bardzo oryginalnych form muzycznych.
"The Mother And The Enemy" to 10 utworów z szalenie różnorodną muzyką, bardzo często nie pokrewną stylistycznie. O ile początek płyty nie zaskakuje aż tak bardzo i generalnie mamy do czynienia z mocno wykręconym black metalem, o tyle w dalszej części płyty mamy kilka niespodzianek. Otóż lider formacji odważnie sięgnął do nurtu trip-hop i w ten oto sposób znalazły się tu dwa utwory utrzymane właśnie w tym klimacie - ciepły kobiecy wokal, rytmika mocno kojarząca się z Massive Attack i kompletny brak elementów charakterystycznych dla stylu zespołu. Utwory "Yet Another Armageddon" i "Midnight Crisis" brzmią jakby były nagrane przez zupełnie inna formację.

Patrząc na pozostałą część płyty, to niespodzianek jest nie mniej. W "Architecture" dostajemy jazzową wstawkę naszpikowaną instrumentami dętymi, "Gambit" wgniata jednostajnym, hipnotycznym, bardzo ciężkim riffem, w "Missa Solemnis" mamy odrobinę industrialnych wpływów, zaś "Pied Piper" poraża swoją agresją i wściekłością, będąc jednym z najbardziej jadowitych utworów w twórczości formacji.

"The Mother And The Enemy" okazał się być ostatnim albumem tej arcyciekawej formacji. Nie ulega wątpliwości, że omawiane wydawnictwo miało najbardziej eksperymentalny i awangardowych charakter spośród wszystkich płyt Lux Occulta. Krążek jest naszpikowany szeregiem naprawdę różnorodnych pomysłów, że czasem można odnieść wrażenie, że właśnie te różnorodność stylistyczna nieco dekomponuje ta płytę jako całość. Na "The Mother…" zabrakło  natomiast odrobiny tego rozmachu, tego "czegoś" co było obecne na wyśmienitym i bardzo oryginalnym graniem (które tak czy owak na półce powinno zagościć), to chyba jednak to przedostatni album formacji będzie tym wyjątkowym.

Tracklista:

01. Breathe In
02. Mother Pandora
03. Architecture
04. Most Arrogant Life Form
05. Yet Another Armageddon
06. Gambit
07. Midnight Crisis
08. Pied Piper
09. Missa Solemnis
10. Breathe Out
Wydawca: Maquiavel Records (2001)
Komentarze
oki : Lykathea Aflame nie słyszałem więc chyba trzeba to nadrobić
oki : a ja ostatnie przedgrobowe dzieło luksusów uważam za opus magnum...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły