szukając słów by ubrać Cię odpowiednio,
by nie stracić się metaforach,
podróżuję w mym słowniku,
płynę gęstym nurtem słów
nie zahaczając o wyobraźnię.
staram się stworzyć Cię na nowo,
ukształtować zmysły na fale twej obecności,
zrozumieć sens Twojego istnienia,
wypełnić pustke magią samej myśli ,
mą iskrą Twym płomieniem.
spojrzeć w oczy i słońce ujrzeć,
w promieniu jasności podążać,
łzy osuszając...
znów obraz w mej głowie -
czerń Twych włosów przeplata się
pomiedzy palcami,
jak jedwab delikatne się wydają.
punkt po punkcie zaznaczam ścieżkę
na Twej delikatnej skórze ,
licząc wszystkie piegi.
szeptając Ci do ucha,
muskając delikatnie Twą próżność,
klękam przed Tobą z szacunkiem i pokorą.
szepty westchnieniami się stają.
już nam się czas kończy
uciekaj i zapomnij,
lecz kochaj potajemnie.