Po raz kolejny przekonałem się jakże prawdziwe i wciąż aktualne jest hasło, niegdyś promujące jeden z albumów „luksusowych okultystów”, brzmiące: "każda sztuka ma swój czas, każdy czas ma swoją sztukę". Gdybym płytę Ghost Brigade „Guided by Fire” miał oceniać po kilku wstępnych odsłuchach recenzja ta miałaby zgoła inny wydźwięk. Na szczęście płytka przeleżała kilka dobrych tygodni na półce i po powrocie do omawianego albumu dostrzegłem w tym materiale pewien sens, potencjał, a nawet idee, które wcześniej przeszły przez mój aparat słuchu niedostrzeżone.
Początkowo wydawało mi się, że kompozycje zawarte na „Guided by Fire” obarczone są tzw. piętnem debiutów. Muzycy chcieli szybko skomponować materiał na pierwszy album, czego efektem były kompletnie pozbawione pomysłu, schematyczno – chaotyczne kompozycje bazujące na sprawdzony patentach. Jakże mylne było moje pierwsze wrażenie przekonałem się, gdy kolejny raz odpaliłem album z myślą, że utwierdzę się w swoim przekonaniu o miałkości muzyki Ghost Brigade. Tu spotkało mnie pozytywne zaskoczenie, które umknęło moim uszom w trakcie wcześniejszych przesłuchań „Guided by Fire”. Chłopaki do swoich klimatycznych dźwięków, jakie można było usłyszeć na wczesnych płytach „katatoników”, przemycili patenty corowo-alternatywne znane z płyt chociażby Neurosis. Jest to słyszalne przede wszystkim w pracy gitar, które w tych bardziej walcowatych momentach potrafią dosłownie wbić w fotel. W obrębie kompozycji Finowie cięższe fragmenty, opatrzone solidnym growlingiem Manne Ikonena, przeplatają delikatniejszymi, bardziej melancholijnymi fragmentami, w których wokalista wykorzystuje naturalne walory swoich strun głosowych. Maniera wokalna wokalisty, w cięższych partiach, wydaje się również wyraźnie nawiązywać do sceny corowej. Dzięki tym zabiegom nad całością „Guided by Fire” unosi się klaustrofobiczny, duszny klimat spięty w melancholijne ramy. Z każdym kolejny odsłuchem płyty całość wydaje się coraz bardziej spójna, co dodatkowo pozytywnie wpływa na odbiór debiutu Finów.Zdarza się dość często, że muzyka, która początkowo nas odrzuca, z czasem potrafi nas zaintrygować lub chociaż przykuć naszą uwagę. Taka właśnie jest płyta Finów, niby bez rewelacji, ale na pewno gwarantowane miejsce na zapleczu ekstraklasy. Z takim potencjałem stać ich na wiele i kto wie, czy w przyszłości nie wedrą się przebojem do światowej czołówki klimatycznego grania, a może zespołowi uda się na kolejnych albumach znaleźć własną muzyczną tożsamość (czego sobie i Ghost Brigade życzę). Na razie jest mocna trójka z plusem.
Tracklista:
01. Rails At The River02. Hold On Thin Line03. Horns04. Minus Side05. Away And Here06. Along The Barriers07. Based On You08. Disgusted By The Light09. Autoemotive10. Deliberately Wydawca: Season Of Mist (2007)
bliesa : Jak dla mnie to jeden z lepszych debiutów tamtego roku. Płyta nie ma może...