Podobno Arkadiusz Jakubik zawsze chciał być wokalistą rockowym. Został aktorem charakterystycznym latami przez Boga i ZUS zapominanym, ale gdy jego medialna gwiazda wreszcie rozbłysła to aż oślepiła kilku ładnych i grzecznych kolegów po fachu. I nie tylko. Otóż Jakubik swoje podobno zaczął realizować w okolicach czterdziestki. To wbrew pozorom dobry wiek by zatrząsnąć tak zwanym polskim rock and rollem. Na szklanym ekranie pomiędzy ustrojami poznaliśmy czterdziestoletniego inżyniera i czterdziestoletniego przygłupa – to były dobre produkcje. Wysoko ponad nimi plasuje się muzyczna odpowiedź na dojrzałość, a więc album zatytułowany „Młodzi” zespołu Dr Misio, w którym wokalistą rockowym jest Jakubik.
Trudno powiedzieć czy to kolejna rola aktora charakterystycznego, czy może prawdziwa odsłona uśpionego temperamentu. W każdym razie na premierowym krążku Dr Misio alkohol, krew, mocz i sperma wylewają się gorszącymi strumieniami. Nikomu to nie przeszkadza. Przecież to rock and roll. W dodatku zlokalizowany w dwóch pokoleniach. Jedno reprezentują trochę już cyniczne dzieci Gierkowszczyzny, a drugie potransformacyjna młodzież próbująca wczuwać się w bananową, choć w gruncie rzeczy to ludzie na poziomie podgnitych jabłek. Czemu? Bo jest ich wszędzie dużo i smakują podobnie, ale potrafią też stanąć w gardle. Tak oto w kilkunastu utworach Dr Misio wspólny mianownik znajdują dwa mentalnie różne światy. Jakubik dobrze je swoją osobą połączył, ponieważ rola skacowanej małpy niby wzbudza odrazę, ale kto się w taką małpę nie przeistaczał choć raz w życiu? Pracownicy biblioteki? Mózgi narodu? Naginają granice jeszcze bardziej niż przykładowa grupa dwudziestolatków. Być może w rytm utworów tworzących „Młodych”. Tyle, że pokątnie i pod nakryciem drzewostanu figowego.
Album refleksyjny – w tej kategorii rozpatruję przesłanie debiutu Dr Misio – oprócz wspominanego Jakubika stworzyli solidni instrumentaliści Paweł Derentowicz, Mario Matysek, Radek Kupis i Jan Prościński. Jestem ignorantem, bo nic o nich nie umiem powiedzieć. Może poza tym, że na koncertach podążają za klasycznymi rock and rollowymi ideałami. Kierunkiem, który wyznacza Jakubik. Nie przestrzelę też opinii jeśli napiszę, że temu kwartetowi na razie ziemia obiecana nie grozi. Grają panowie bez fajerwerków, ale porządnie, w taki sposób by umożliwić temu dziełu urastać jak fallusowi zdrowego samca. Nieprzypadkowo posłużyłem się tym niezgrabnym porównaniem, bowiem „Młodzi” w swym przewrotnie brzmiącym tytule definiują wiele problemów dojrzałych facetów. Tych, którzy próbują być młodzi, ale biologia zaczęła odliczanie procesu orangucenia. Wszak prusacy próbowali Polaków zgermanizować, carscy moskale wdrażali rusyfikację, a Dr Misio nazywa po imieniu to, co z człowiekiem po czterdziestce wyczynia biologia. W tym nazywaniu nie chodzi jednak o dobijanie żywych zwłok, ale myślę, że o nadzieję.
Jeśli Jakubik, fenomenalnymi słowami Krzysztofa Vargi i Marcina Świetlickiego, nie przebiera w komunikatach wygłaszanych do słuchacza to wokół nich czai się możliwość przynajmniej częściowego oszukania procesu orangucenia. Najprościej rzucić się w wir rock and rolla. Bezrefleksyjnie, swobodnie i nałogowo. Trochę trudniej zważyć autooczekiwania, które często pod wpływem sztucznych mediów przybierają niebezpieczny kształt i w sumie kreowanie się na bohatera portali plotkarskich prowadzi do skundlenia. To słowo o dojrzałym człowieku nie koncentruje się wyłącznie na nierównej pogoni za utraconą młodością, ale też na sentymentach, które temu towarzyszą. Sfera duchowa u dojrzałego człowieka to taki tlenek węgla w ogrzewaniu. Może zabić, choć to cichy zabójca. I tak „Młodzi” brną w sentymenty trochę w stylu Marka Koterskiego, bo niemożliwością pozostaje doprowadzenie do szczęśliwego finału, ale jeśli istnieją narzędzia do duchowej lewatywy to muzycy Dr Misio znaleźli się w ich posiadaniu.
Myślę zatem, że zespół, w którym wokalistą rockowym jest Jakubik to fenomen na polskim rynku. W materii muzycznej dużo się na „Młodych” przecież nie dzieje. To solidna rock and rollowa impreza. Jednak opowieści na tej imprezie przytoczone, niekwestionowana charyzma frontmana i wzrastająca koniunktura na rockową klasykę uczyniły z debiutu Dr Misio album, który należy pokryć złotem. To materiał wieloma fragmentami wulgarny, absolutnie bezpruderyjny i zaglądający pod bieliznę zakonnicom, ale czy w tym czasem nie ma tej części młodości, którą nie każdemu było dane przeżyć? Wznoszą się mury, buntuje się moralność, ale na końcu zawsze liczą się najbardziej undergroundowe soki życia wczoraj i dziś.
----
O przesłaniu: "[...] rola skacowanej małpy niby wzbudza odrazę, ale kto się w taką małpę nie przeistaczał choć raz w życiu? Pracownicy biblioteki? Mózgi narodu? Naginają granice jeszcze bardziej niż przykładowa grupa dwudziestolatków. Być może w rytm utworów tworzących <<Młodych>>. Tyle, że pokątnie i pod nakryciem drzewostanu figowego"
O muzyce: "W materii muzycznej dużo się na <<Młodych>> przecież nie dzieje. To solidna rock and rollowa impreza"
Tracklista: Dziewczyny, Mentolowe Papierosy. Krew Na Księżycu, Pudelek. Młodzi, Śmierć W Tesco, Życie, Pies, Mr Hui, Historia Morderstwa, Plan Motywacyjny, Mail Od Umarłego, M Jak Morderstwo, Pudelek Plotek
Wydawca: Universal