
Cellar Pillow to projekt, który początkowo miał być elektroniczny, ale z biegiem czasu rozwinął się do pełnoprawnego rockowego podmiotu, którego efektem działań jest debiutancka płyta „Wind Memory”. Jej autorami są gitarzysta Wojciech Dmochowski z Krakowa i wokalista Wojciech Lyszczyna z Zabrza. Jako duet tworzą muzykę progresyjno rockową.
I tego rocka czuć wyraźnie od początku, szczególnie w drugim „Lake Of Tibigan”, który wjeżdża niczym Deep Purple i jest tu najbardziej przebojowym kawałkiem. Wydaje mi się jednak, że wokal, który całościowo pasuje do muzyki i dobrze się z nią komponuje, tutaj trochę odstaje i nie wyciąga z tego numeru takich wyżyn do jakich ma potencjał. Lepiej pasuje do następnych utworów, które są znacznie bardziej stonowane.
Kolejne trzy pozycje kojarzą mi się ze słonecznym ogrodem, albo sadem, w którym wesoło pobrzękują pszczoły i dostojnie latają motyle. Muzyka zaś rozpływa się w błogości jak stary sadownik w kapeluszu, doglądający swoich dojrzewających i czerwieniejących jabłek. Atmosfera tego ogrodu jest delikatna i kojąca, a słuchacz zostaje zahipnotyzowany tą wykwintną aurą aż do nastania zmroku, który zachodzi, również spokojnie, w „Mother Night/The Toast”. Noc pozostaje w instrumentalnym „Panacea”, w którym znajdziemy także więcej efektów elektronicznych. Instrumentalny jest również dziesiąty „Wieje”, w którym wprawdzie wieje, ale maksymalnie taka trójeczka, akurat w sam raz do delikatnego dryfowania. Maszt przy tym lekko trzeszczy, a my kołyszemy się leniwie na niewielkich falach i delektujemy znowu pełnym słońcem.
Wszystko to jednak do czasu, bo w pewnym momencie zrywają się ostre podmuchy i pogoda zmienia się diametralnie, urastając do najmocniejszego fragmentu na płycie, który byłby dobrym zakończeniem, gdyby ktoś nie wpadł na pomysł, aby dorzucić jeszcze, zupełnie niepotrzebny i nic nie wnoszący, ukryty kawałek z senną gitarą i bezbarwnym tłem. Wcześniej mamy jeszcze bardzo rozleniwiający „Broken Skyline” i zdecydowanie mocniejszy „Marigold”, mający taki southernowo-doomowy posmak, w którym nagle znajdujemy się w pachnącym lesie pełnym rozśpiewanych ptaków.
Tak więc Cellar Pillow przemierza przestrzenie stateczne i łagodne, ale potrafi także dorzucić do pieca. Koncentruje się głównie na grze gitarowej, ale w zanadrzu ma też trochę możliwości komputerowych. Tworzy piosenki, lecz nie obce im są i odloty instrumentalne, zatopione w czasoprzestrzeni. Razem daje to płytę różnorodną, kolorową i ciekawą, pełną bocznych uliczek i nierównomiernie rozłożonych akcentów. Jest co zwiedzać i w czym poszukiwać muzycznych samorodków.
Tracklista:
01. Face The Music
02. Lake Of Tibigan
03. Frozen Bees
04. Heart Of The Matter
05. Elephant And Bumblebee
06. Mother Night / The Toast
07. Panacea
08. Broken Skyline
09. Marigold
10. Wieje
Wydawca: Cellar Pillow (2022)
Ocena szkolna: 4+