Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Dream Theater - Metropolis Pt. 2: Scenes From A Memory

Po kiepściutkim przyjęciu "Falling Into Infinity" przez fanów i media, zespół poszedł chyba po rozum do głowy. Zespół opuścił Sherinan, a w jego miejsce zwerbowano starego wyjadacza Jordana Rudessa.
Zespół zrekompensował sie za wpadkę i nagrał album przez wielu uważany za najlepszy w dorobku zespołu. "Scenes From A Memory" jest concept-albumem, przedstawiającym historię rodem z taniego kryminału (dosłownie). Mimo to muzyka się broni - i to w jakim stylu. Generalnie rzecz ujmując album jest jednym wielkim popisem instrumentalnym, pełnym gęstych solówek Petrucciego i jeszcze gęstszych klawiszowych solówek Rudessa. Do tego dochodzi maniakalna, popisowa gra Portnoya. Wszystkiego słucha się wybornie. Jest jednak kilka rzeczy, które nie pozwalają mi uznać tego albumu za Magnum Opus zespołu.

Pomimo genialnych, całkiem sensownych popisów instrumentalnych, album nie jest tak wymagający jak "Images And Words" czy "Awake" - wszystkie gonitwy, choć następują jedna po drugiej, są... takie oczywiste, łatwo przewidywalne. Album nie posiada takiego klimatu jak wczesne albumy - zamiast klawiszowego, pięknego tła mamy solówki. Również solówki Petrucciego nie są tak pomysłowe jak na "Awake", a wokal LaBrie wydaje się być tutaj lekko przesłodzony. Widoczne jest piętno poprzedniego albumu, które objawia się w dosyć tendencyjnej melodyce utworów. Same kompozycje są budowane na pewnych zagrywkach zaczerpniętych z utworu "Metropolis Pt. 1" z albumu "Images And Words". To chociażby świadczy o geniuszu tego utworu, o tym, że jedna kompozycja może być kopalnią pomyśłów na cały album. Sam album jest bardziej techniczny niż progresywny. Również brzmienie nie zachwyca - bębny są suche i mają pusty pogłos, a w jednym utworze słychać nawet jak gitara nagle staje się głośniejsza.

Pomimo tych mankamentów, "Scenes From A Memory" jest albumem bardzo dobrym, wartym poznania i niewątpliwie wyznaczającym pewne nowe standardy w progmetalu. i Choć uważam, że nie jest to tak dobry album jak "Images..." czy "Awake", to i tak mało który zespół progmetalowy zbliżył się do tego poziomu.

Wydawca: Elektra Records (1999)
Komentarze
paTh : Jak dla mnie, jedna z najinteligentniej złożonych płyt. Nie ma innego w...
Ignor : ...dla mnie najbardziej niedoceniana plyta jest ''Falling Into Infinity'' tylko dlatego z...
Eye_of_the_storm : Mam na audio. Instrumedley mnie zabija... A o Beyond this life (19min!Sic!...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły