Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Cannibal Corpse - Bloodthirst

Nie wiem jak to się dzieje, ale każdy kolejny album Kanibali jest długo wyczekiwany, choć każdy z nas wie, że ten zespół się nie zmienia. Mimo to można w dyskografii zespołu wskazać albumy lepsze i gorsze. Nie mam wątpliwości, że nagrany przed "Bloodthirst" "Gallery Of Suicide" był jednym z tych słabszych krążków.
Tym razem jest jednak inaczej. Jim Morris, właściciel legendarnego Morrissound Studio pogłówkował trochę i sprawił, że "Bloodthirst" jest inny od poprzednich dokonań zespołu. Zasadnicza różnica nie leży jednak w bardzo klarownym brzmieniu, ale w samych kompozycjach. Tym razem, z całym sercem mogę powiedzieć, że formacja wyskrobała trochę pomysłów, urozmaiciła utwory, nadała im własną tożsamość. Owszem, dalej jest to typowa dla zespołu łupanka, ale pod większością utworów leżą dosyć konkretne pomysły, a kawałki można rozróżnić.

Zwraca także uwagę fakt, że jest to bardzo energiczny album, zespół zastosował kilka zabiegów, przy których głowa naprawdę się kiwa. Pojawiają się też standardowe schematy pokroju przyspieszenie - zwolnienie itd., ale nie odczuwam w tej kwestii jakiegokolwiek zdegustowania. Po raz pierwszy w przypadku Cannibal Corpse mogę nawet powiedzieć, że album jest przemyślany i dopracowany. Od strony instrumentalnej zespół także się prezentuje bez zarzutu, choć nie ma tu tylu fajerwerków gitarowych jak na "Vile". Podoba mi się także to, że zespół zaczął kombinować - takie utwory jak "Sickening Metamorphosis" czy "Condemned To Agony" są jak na standardy zespołu bardzo rozbudowane. Od tej strony wydaje mi się, że zespół powraca trochę do schematów znanych z "Bleeding" - tam też mieliśmy sporo jak na ten zespół urozmaiceń.

"Bloodthirst" łączy w sobie wszelkie najmocniejsze strony tego zespołu - jest trochę urozmaicenia, jest czad, jest agresja, jest trochę kombinowania, jest też ogrom prostoty, ale najważniejsze jest to, że utwory są wyraziste. Moim zdaniem jest to najlepszy krążek zespołu po dziś dzień, który pomimo, że oldschoolowy death metal był w regresie, to śmiało nawiązywał do najlepszych dla tego gatunku czasów.

Wydawca: Metal Blade Records (1999)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły