„We would like to see most of the human race killed off, because it is unworthy. It is unworthy of the gift of life.” Taka inwokacja rozpoczyna “Thelema.6” i trzeba przyznać, że robi ona wrażenie. Po takim wstępie, aż strach pomyśleć co będzie dalej. A cokolwiek człowiek by sobie nie pomyślał i tak nie przebije to tego co znajduje się na tej płycie. Ekstremalność, bije tu bowiem z każdej strony, a jest to ekstremizm death metalowy. W nowy wiek Behemoth wszedł odmieniony muzycznie i stylistycznie oraz gotowy na podbój świata.
Myślę, że nie przesadzam. „Thelema.6” to płyta, która wyniosła pomorski zespół na muzyczne salony i pozwoliła mu zaistnieć na wielu zagranicznych listach. Również i ja uległem ciężarowi tego albumu i katowałem go nieustannie zachwycając się jego wielkością. „Thelema.6” jest bowiem dziełem wyjątkowym i zupełnie nieporównywalnym z poprzednią twórczością Behemoth.
Przede wszystkim moc. Ta muzyka ma ogromną siłę i jest potężna jak Morbid Angel. Brzmienie jest miażdżące, a gitary po prostu zabijają. Do tego jest bardzo dosadny i przytłaczający wokal, a także powodująca ostateczne zniszczenie perkusja. Wszystko to tworzy sztukę dostojną i majestatyczną, taką z wyższej półki. Jakby było w tym coś nadprzyrodzonego.
Kolejna rzecz to znakomite kompozycje. Utwory na „Thelema.6” to same klasyki. Jeden po drugim lecą dzieła wyjątkowe, posiadające własną tożsamość. Wszystkie są zresztą opisane w książeczce. Skąd się wzięła tematyka i czym była inspirowana. Głównym źródłem liryków jest filozofia, w szczególności autorstwa Aleistera Crowleya – twórcy thelemy.
Mnóstwo na tej płycie takich smaczków, zajebistych momentów gitarowych i wokalnych. W każdym kawałku jest coś wyjątkowego, przykuwającego uwagę. Coś na co się czeka, a najczęściej można sobie to wykrzykiwać razem z Nergalem. Niesamowity „Pan Satyros”: „In madness ov night. In madness ov day.”, “Christians To The Lions”: “Behold bastard son, I am the evil one.” czy tytułowe “Inauguration of scorpio dome”. Tego jest więcej, to jest co chwilę. Co rusz jakaś powalająca fraza. To samo z riffami. Niszczycielski jest „The Act Of Rebellion”, a jak się zaczyna „Vinvm Sabbati” to w ogóle, aż się nogi uginają. Zresztą co to jest za masakryczny numer! Te zaklęcia, ten ciężar, ta melodia. Wszystko to jest po prostu totalne.
Kończący płytę „23 (The Youth Manifesto)” odnosi się do samego Nergala, jego dotychczasowej drogi życiowej, ale z przesłaniem, że wszystko jeszcze przed nim. Aż ciężko uwierzyć, że w momencie, gdy „Thelema.6” przyszła na świat, miał dopiero dwadzieścia trzy lata. W końcu to już piąta płyta Behemoth, który istniał od dziewięciu lat. W tym czasie zmienił się nie do poznania. Do tej pory traktowałem ten zespół drugorzędnie. Jednym tchem mógłbym wymienić dwadzieścia fajniejszych, polskich kapel. Ale „Thelema.6” mnie zaszokowała i zupełnie pochłonęła.
Po tym ostatnim numerze okazuje się, że to wcale nie koniec emocji. Po chwili ciszy następuje straszne, przesterowane ryknięcie. Krótkie to, lecz elektryzujące. Jak by ktoś przysnął to na pewno go obudzi. Tak więc mamy ekstremalny początek i ekstremalne zakończenie, a do tego doskonały środek. Jedna z najlepszych płyt polskiego death metalu i death metalu w ogóle.
Tracklista:
01. Antichristian Phenomenon
02. The Act of Rebellion
03. Inflamed With Rage
04. ΠΑΝ ΣΑΤΥΡΟΣ
05. Natural Born Philosopher
06. Christians to the Lions
07. Inauguration of Scorpio Dome
08. In the Garden of Dispersion
09. The Universe Illumination
10. Vinvm Sabbati
11. 23 (The Youth Manifesto)
Wydawca: Avantgarde Music (2000)
Ocena szkolna: 6
zsamot : Otóż to, zresztą okres tej płyty to rewelacyjne koncerty, świetny sk...
leprosy : Mój ulubiony Behemoth (lub na równi z Satanica). Świetna muza po zmian...