pośród czarnych mórz nieskończoności
„pośród czarnych mórz nieskończoności”pragnę ów utwór zadedykować również wszystkim tym, który zdecydowali się, tak jak i ja, kroczyć ścieżką cienia, i którzy kroczą nią z podniesionym czołem mając świadomość tego, że jest to droga bez odwrotu...
15.10 AS 2003
„sum,quod eris,quod es,antea fui”
pośród nocnych mgieł symfonii nieskończonej
pośród bezkresu istnienia
marnej ludzkiej egzystencji
w pustych skorupach duszy pozbawionych
martwe oczy spoglądają w przyszłość
z nadzieją
wypatrują tego co dawno już odeszło
niosąc brzemię nieśmiertelności
przemierzam ten świat pustki
kryjąc się przed palącym słońca blaskiem
uciekając w objęcia
mej ukochanej nocy
kiedy to księżyc okrywa swym srebrnym światłem
moje ciało
sam w nieskończoności
zamknięty w pułapce wieczności
staram się zrozumieć
to co niegdyś było mną
to co trzymam teraz w dłoni
w uścisku stalowym
czując jak serce bije
jak krew powoli
przetacza się arteriami po całym ciele...
dlaczego
kiedy spoglądasz w me oczy
widzę strach jedynie
dlaczego przeraża cię otchłąń
co zda się bezkresnym wszechświatem...
i dryfuję samotnie
pośród czarnych mórz nieskończoności
pośród pustych pancerzy
niegdyś wielkiej rasy
zmierzam powoli do celu
ileż to lat już mineło mój panie?
tysiąc, a może więcej...
księżyc znów zza chmur się wyłonił
i oświetla
martwe ciała wkoło mnie
swoim srebrzystym blaskiem
zanurzając je w wodach Lete
zapomnienie przychodzi tak łatwo...
otwieram swą dłoń
i uścisk stalowy lżeje
pod nogi me pada biały gołąb bez życia
stracone wszelkie nadzieje...
i dryfuję samotnie
po oceanie nicości
pośród czarnych mórz nieskończoności...
wiktoriaf : w Katowicach też mało miejsca niestety!i też tak krótko! szybko minęło...
wiktoriaf : w Katowicach było to samo...zakrótko i mało miejsca! też 22:30 konie...
wiktoriaf : w Katowicach było to samo...zakrótko i mało miejsca! też 22:30 konie...