Dzikość natury, stare zwyczaje, krystalicznie czysty, niezmącony nowoczesnością świat. Wszystko to znakomicie oddaje dwunasty album Amorphis „Under The Red Cloud”, który nie tylko ukazuje piękno górskiej przyrody, ale i ma w sobie wiele niedźwiedziej drapieżności zakutej w dziesięć pełnych emocji piosenek.
Po „Under A Red Cloud”, po siedemnastu latach do składu Amorphis powrócił basista Olli-Pekka Laine. Tym samym, w roku 2018, na trzynastym albumie „Queen Of Time”, aż czterech z sześciu członków pamięta czasy debiutanckiego „The Karelian Isthmus” z 1992 roku. A że i pozostali muzycy staż w zespole mają nastoletni, mamy do czynienia ze zgranym i stałym kolektywem. Czy jednak jest on w stanie jeszcze zaskoczyć i nagrać coś świeżego? Otóż okazuje się, że zdecydowanie tak. Ostatnia płyta Amorphis aż buzuje od atutów i pokazuje dobitnie, że zespół wciąż jest w świetnej formie.
Yngwie : do mnie trafia kilka fragmentów kawałków z twórczości, tylko kilka...
amorphous : Da sie posłuchać ale szału nie ma. Dla mnie Amorphis skończyło si...
Yngwie : Z tegorocznych/zeszłorocznych darkplanetowych propozycji zabrałem si...
Siódma płyta Amorphis była przełomowa dla tego zespołu ze względu na pojawienie się nowego wokalisty. Po nagraniu czterech albumów grupę opuścił Pasi Koskinen, a jego miejsce zajął, charakteryzujący się dredami do pasa, Tomi Joutsen. Wpływu na muzykę mieć nie mógł, gdyż ta była już w całości skomponowana zanim dołączył do zespołu, jednak okazał się bardzo wszechstronnym śpiewakiem, wiele wnoszącym do końcowej produkcji.
leprosy : Recenzja bardzo fajnie skrojona i nic więcej. Płyta komercyjna, dali dup...
zsamot : Wujas- super, jedna z lepszych Twoich recenzji. ;) A masz je przecież na wy...
Decadence : eeeeeeeee............ co Ci się udało i co ma do tego nowa płytka Amorphi...
krecona : udalo sie:)))