Była noc, ale w gaju wydawało się zbyt jasno. Carnack słyszał naokoło szept drzew, ale nic z tego nie rozumiał. Wiedział tylko, że nie był tu mile widziany. Czuł na sobie wzrok wielu par oczu. W miarę jak zagłębiał się w las, drzewa zagęszczały się, nie dopuszczając światła. Jasność przeszła w prawie całkowity mrok. Z początku drzewa były spokojne, ale po jakimś czasie zaczęły mu dokuczać. Zasłaniały przejście tak, że musiał zbaczać ze ścieżki, albo przeciskać się między nimi. Później stały się wręcz agresywne.