Jak już death metal dociera z Brazylii to jest to bardzo brutalny death metal. Nie inaczej jest w przypadku Nephasth, który u zarania wieku zaczął dziarsko kroczyć ścieżką spustoszoną już przez Krisiun i Rebaelliun. Swoja pierwszą płytę opublikowali w Europie, w duńskiej Mighty Music, ale prawie równocześnie została też wydana w Polsce, przez Empire Records na płycie i kasecie.
Brazylijski Rebaelliun to zespół, który pochodzi z Rio Grande do Sul, czyli z tego samego miasta co Krisiun. Jest to o tyle istotne, że ich muzyka, stylistycznie bardzo przypomina ten o kilka lat starszy pomiot Szatana. Zresztą Krisiun otwiera listę pozdrowień na „Burn The Promised Land”, a co ciekawe drugi jest Deicide, a trzeci Vader. Mamy więc do czynienia ze szwadronem przystępującym do czynienia totalnej death metalowej zagłady, która z założenia ma wyniszczyć wszystko co święte. Tytuł płyty nie pozostawia wątpliwości, że lekko nie będzie, a potwierdza to także zdjęcie zespołu. Masywne łysole do sympatycznych nie należą i nie radzę spodziewać się po nich niczego dobrego.
rob1708 : brak sprzedaży i ciągłe wkładanie kasy , słaby kontrakt może to...
zsamot : Co za proza życia??? A ja wolę "Annihilation", niemniej to była k...
rob1708 : miałem przyjemność widzieć na żywo Poznań Dziedziniec Zamkow...