The Sins Of Thy Beloved, niejednokrotnie zarzucano im papugowanie Tristanii czy Theatre Of Tragedy. Nie zgodzę się z tym. The Sins Of Thy Beloved ma coś swojego, coś niezwykłego i przyciągającego słuchacza. O ile "Lake Of Sorrow" bylo schematyczne momentami, wręcz nudne, to "Perpetual Desolation" nużące nie jest. Jest to album mocniejszy niż poprzednik, dużo mocniejszy, mroczniejszy, mniej romantyczny.