Zastanawiam się czasem jak wyglądałyby niektóre gatunki gdyby nie ich psychicznie chorzy mentorzy. Przy czym nie mówię o stylowym frazesie: "takiej muzyki mógłby dopuścić się tylko psychol", ale o ludziach, o artystach którzy swej muzycznej kariery nigdy by nie zaczęli gdyby nie ich psychiczne schorzenia. Ot taki pan Nattarmn, znany większości pewnie z udziału w nieistniejącym Silencer, gdy trafił do zakładu psychiatrycznego w ramach terapii założył projekt Diagnose: Lebensgefahr, za pośrednictwem którego nagrał krążek zatytułowany "Transformalin". Materiał ten będący zapisem pracy jego chorego umysłu jak również odczuć związanych z pobytem w zakładzie zamkniętym, to prawdziwe studium psychiki szaleńca.
Komentarze comte-de-Noir : Hmm... to żyje . Zresztą - świetnie odzwierciedla mój dzisiejszy popołu...
Miko93 : Ta płyta... hmm zeby nie uzyc złego słowa.. Jest poprostu wielkim szo...