Mówi się, że to trzeci album jest tym, który decyduje czy dany zespół ma szansę na dłużej wybić się i udowodnić swój potencjał twórczy, czy raczej popadnie w przeciętniactwo lub zupełnie zniknie ze sceny muzycznej. Ta zasada idealnie sprawdziła się w przypadku Soilwork, którego trzecie dzieło „A Predator’s Portrait” bezlitośnie kopie dupska i wyniosło grupę na piedestał melodyjnego death metalu.
Edge Of Sanity to zespół, który już wcześniej zmieniał style i nagrywał całkiem różne płyty. Na swoim piątym albumie znów zaskoczyli popełniając dzieło nietypowe i całkowicie wyjątkowe. Cała płyta bowiem składa się z jednej piosenki, stanowiącej spójną i zwartą opowieść, ale bardzo bogatą i urozmaiconą stylistycznie. A wszystko trwa równo czterdzieści minut.
lord_setherial : Najlepsza,mogę słuchać godzinami i nigdy mi sie nie znudzi. Magiczny ma...
Yngwie : Ja dopiero od dwójki skojarzyłem EoS ze Swanö solo - kolega (z akademi...
zsamot : Uwielbiam, po prostu uwielbiam. Dwójeczka jest cieniem tej płyty, ale i tak w...
Lady_Margolotta : no cóż, pochwalili się w warszawie nadchodzącym jubileuszem, 100 l...
profan : Opeth zdecydowanie wolę z takim wykopem jak na Blackwater Park czy Wate...
minawi : W takim razie czekam z niecierpliwością co też Mikael wykomponuje - je...