Ciężko nie przerazić się odpalając pierwszy raz Wulkanaz. Człowiek drapie się po głowie i zastanawia, co to kurwa jest. Byłbym przekonany, że taśma jest zdarta, ale przecież z płyty słucham. Naprawdę trzeba być wielkim koneserem blackowego podziemia, żeby wkręcić się w „Haglanaudiss”, czyli pierwszą płytę solowego tworu Wulkanaza, czyli inaczej Kumulonimbusa z zespołu Tomhet.
Lana Del Rey, Skrillex, Die Antwoord, Editors, Skunk Anansie, Tom Odell, MØ, Daughter, XXANAXX i Julia Marcell - oto gwiazdy Orange Warsaw Festival 2016, który odbędzie się w dniach 3-4 czerwca 2016 roku na Torze Wyścigów Konnych Warszawa-Służewiec. Festiwal potrwa 2 dni, a na dwóch scenach wystąpi kilkunastu artystów. Ruszyła sprzedaż karnetów. Przed nami 9 edycja festiwalu, który stał się największą i najważniejszą imprezą muzyczną w Warszawie. Orange Warsaw Festival to wydarzenie, na które ze ścisłego centrum miasta można dojechać komunikacją w zaledwie 15 minut.
Osiem lat minęło od ukazania się pierwszej płyty szwajcarskiego Ever Since. W tym czasie w zespole wiele się zmieniło. Na placu boju pozostali tylko gitarzysta i perkusista, a stroną elektroniczną zajął się Jean-Philippe Lana - były klawiszowiec. W nowym składzie Ever Since stworzył płytę melodyjno groove death metalową, podszytą sporą ilością komputera.
- Przemek? Mam problem, zabierz mnie stąd! Nie wiem gdzie jestem ale wcale nie chcę tu być! – chciał wykrzyczeć ale z ust wypłynęły całkiem inne słowa:
- Przybyłem tu bo jestem martwy. Martwy wśród żywych!
Poczuł, że jego ucho jest mokre. Z słuchawki wypływała woda z coraz większym ciśnieniem. Jego zdziwienie sięgnęło zenitu gdy zobaczył w swojej dłoni prysznic. Leżał w wannie. Więc to sen – pomyślał. Z ulgą umył swoje ciało i położył stopy na zimnej podłodze. Wytarł się ręcznikiem i ubrał w ciuchy. Wyszedł do pokoju gościnnego gdzie jego żona Ania już przyszykowała mu obiad.
- Długo siedziałeś w tej łazience. – powiedziała całując go w policzek
- Usnąłem i miałem dziwny sen.
- Może mi opowiesz? – domagała się z zaciekawieniem.
- Śniło mi się, że uciekałem nagi po polanie. Chciałem zadzwonić do Przemka o pomoc ale zacząłem krzyczeć, że jestem martwy.
- Tak martwy jak ja?
- Słucham?
Spojrzał na żonę i dostrzegł na jej czole dziurę po kuli dużego kalibru. Z rany wylewała się gęsta czerwona krew, w której pływały resztki martwego mózgu. Z nozdrzy wypełzały glisty, niezdarnymi obślizgłymi ruchami chcąc otworzyć jej usta. Spostrzegł, że jej oczodoły są puste. Gdy otworzyła usta jej gałka oczna wypadła z jamy ustnej na podłogę. Dżeki, ich pies szybko podbiegł i zaczął oblizywać kąsek. Zamknął oczy nie chcąc patrzeć na ten apokaliptyczny obraz jego miłości. Był w szoku i czuł płynące po policzkach łzy. Poczuł dziwne swędzenie w okolicach łokcia prawej ręki. Zaczął się drapać i palcami wymacał ranę i wielki skrzepnięty strup. Spojrzał na swoją rękę i okazało się, że została oderwana w okolicach łokcia. Właśnie macał swoją nagą kość. Kątem oka zobaczył w swoim talerzu pływający w zupie ludzki paznokieć. Rozpoznał, że pochodził on z utraconej dłoni. Wstał od stołu i wybiegł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Krzyczał tak długo, aż zdarł sobie wszystkie struny głosowe. Pośrodku tego lamentu usłyszał dzwonek do drzwi i bez spoglądania przez judasz, otworzył je by zobaczyć gościa. Naprzeciw niemu stał mężczyzna w płaszczu i kapeluszu rodem z filmów gangsterskich z lat siedemdziesiątych. Mężczyzna trzymał rękę skierowaną w stronę jego twarzy i trzymał w niej Uzi. Poczuł jak seria pocisków wdziera się przez oczy do mózgu by wypluć zawartość głowy na ścianę z tyłu. Upadł bez życia.
Otworzył oczy. Poczuł przyjemną woń świeżego porannego powietrza zmieszanego z zapachem perfum. Leżał w swoim łóżku, żona właśnie szykowała się by wyjść do pracy.
- Dagmara właśnie śniło mi się, że zastrzeliłem jakiegoś mężczyznę.
- Ach te koszmary, sprawdzę w pracy w senniku co to może oznaczać i ci wyślę smsa ok?
- W porządku. Kocham cię.
- Ja ciebie też – po czym ucałowała go namiętnie i wyszła do pracy.
Wziął głęboki oddech i włączył telewizor. Dokładnie ogolony spiker z porannych wiadomości właśnie czytał:
Dziś rano znaleziono zwłoki Tomasza W. wraz z żoną Anną. Oboje zostali zastrzeleni w swoim domu wczoraj w porze obiadowej przez nieznanego sprawcę. Policja sporządziła rysopis zabójcy.
O mało się nie zakrztusił poranną kawą, gdy z ekranu jego telewizora spoglądała na niego jego własna naszkicowana policyjnym ołówkiem twarz.
Samurai : Kiedyś mialem podobny sen do tego opisanego. A wlasciwie wykorzystalem j...
minawi : hmm, Grześ, nie przypuszczałabym, że takie opowiadanie stworzysz :...
-Zgubiłeś się wędrowcze? - Jego oczy były zamknięte, jego usta nie poruszały się.
-Nie. - Myśli Freya skierowały się ku chłopcu.
-Chodź ze mną.
Kilka kroków dalej była polana. Drzewa wokół niej rosły tak gęsto, iż wydawały się być ścianą zbitą z pali. Ich brunatna kora i ciemnozielone liście sprawiały wrażenie zamkniętego pomieszczenia.
-Oni się zgubili – chłopiec otworzył oczy wbijając wzrok w młodzieńca jakby szukał wątpliwości w jego sercu. Jednak Frey spokojnie rozglądał się dookoła. Drzewa wydawały się mieć momentami ludzkie kształty, ale gdy podszedł bliżej zorientował się, że to nie złudzenie. Stanął na przeciw jednej z istot.
Piękna twarz wtopiona w drzewo. Włosy – kora, liście – śpiew. Tęsknota ciała do pieszczoty innej niż dotyk wiatru, do ciepła żywego serca. Uwolniony oddech jeszcze pozwala na żałobny zew...
że sama
że niekochana
że życie trudne
że twarze obłudne
że brak zrozumienia
że nic się nie zmienia...
To nic, że Frey łzy ocierał przy każdej myśli, zaraz nową rosę tworzyły oczy. Ciepło chłonęła cicho, gdy pozwalała słońcu muskać swe nagie ciało. Lecz wiara ginęła, gdy myśl truta jadem gubiła jej duszę. Że szczęście w niej było nie chciała wiedzieć, nie chciała widzieć. I był to jej wybór uwieńczony połączeniem tkanki człowieka z drzewa korzeniem.
że szczęścia brak
że smutna tak...
Łatwiej Aniołowi wziąć miecz do ręki niż w upór żalu nadzieję wlać. Dlatego Frey odwrócił się nie próbując nawet zmieniać melodii beznadziejności.
że...
Cygana : A tak wogole to co to za kapela?
Alec-II-Pure : raz dane mi bylo uslyszec i to bylo o jeden raz za duzo wiec podziekuje 8)...
uzekamanzi : Hehe, to zapraszam do Brogansa o 21:00 :)
Mrok nas otacza,
Ale nie jest on straszny,
Tuli nas, uspokaja.
Na tej polanie my...
Ja i Ona...
Leży wtulona we mnie.
Tarcza naszego uczucia odpędza złe demony.
Czuje ciepło Jej ciała.
Miękkkość Jej włosów.
Widzę Jej głębokie spojrzenie,
Jej piękne oczy wpatrzone w moje.
Nagle czuje ruch.
W Jej dłoni widzę sztylet,
Piękny kawałek stali połyskujący w łunie Księżyca.
Błądzi zimnym ostrzem po mojej szyi.
Nagle jedno szybkie cięcie,
czuję ból gwałtowny, ale krótki,
Na szyi czuje spływającą delikatnie krew.
Jej usta zbliżają się do rany,
Czuję na tej ranie cieplutki języczek.
Jest tak miło.
Na ciele czuję Jej błądzące ostre pazurki.
Przepełnia mnie rozkosz.
Nagle podrywa się od szyi.
Patrzy swoimi pięknymi oczami w moje,
W głąb mej duszy.
Z kącików ust ciekną kropelki krwi,
Jej długie ciemne włosy spływają na ramiona.
Całuje.
Gorąco...
Namiętnie...
Na moim policzku,
Czuję,
Spływającą z Jej ust,
Kropelkę mojej krwi.
Leżymy splecieni w tej,
Wampirycznej ekstazie,
Otoczeni przez życzliwą nam noc.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...