Garść konkretów na temat swojego piątego albumu studyjnego opublikowali Amerykanie z death metalowego Diabolic. Ich nowa płyta, "Excisions of Exorcisms" wydana zostanie 20 kwietnia nakładem Deathgasm Records. Wiadomo, że materiał rejestrowany był w kwaterze D.O.W. Studios na Florydzie w obecności producenta Juana "Punchy" Gonzaleza pracującego wcześniej nad wydawnictwami Morbid Angel, Terrorizer, Unholy Ghost czy koncertowym soundem Nile. Co ciekawe, "Excisions of Exorcisms" będzie pierwszym pełnometrażowym albumem od
czasu powrotu Diabolic na scenę. Deathmetalowy band między wrześniem
2004 roku a czerwcem 2006 roku zrobił sobie przerwę od grania, głównie z powodów "rozczarowania rynkiem muzycznym".
Deathmetalowcy z Diabolic kończą właśnie nagrywanie materiału na piąty album studyjny - "Excisions Of Exorcisms". Obecny skład zreformowanego przed trzema laty zespołu przedstawia się następująco: Aantar Coates (perkusja), Paul Ouellette (wokal, gitara basowa), Kelly McLauchlin (gitara elektryczna) oraz Jeff Parrish (gitara elektryczna). Wydawnictwo rejestrowane było w studiu D.O.W. Studios w Seffner w obecności producenta Juana "Punchy" Gonzaleza odpowiedzialnego za brzmienie płyt Morbid Angel, Terrorizer, Unholy Ghost czy koncertowy sound deathmetalowego Nile. Wydawcą płyty będzie Deathgasm.
Zwolennicy solowych prac Karla Sandersa, wokalisty i gitarzysty amerykańskiego Nile w jednym, mogą szykować swoje domowe płytoteki na przyjęcie drugiego albumu artysty. Muzyk jest w trakcie prac nad swoim kolejnym krążkiem, który ukaże się na wiosnę przyszłego roku. Podobnie jak debiut - "Saurian Meditation" z 2004 roku, tak i "Saurian Exorcism" bazować będzie na hipnotycznie-mistycznych dźwiękach Bliskiego Wschodu, którym od lat para się Sanders. Na oficjalnym MySpace posłuchać można czterech premierowych utworów z przygotowywanej płyty.
Któż nie pamięta obrazu filmowego Williama Frendkina, który w roku 1973 po przez "Egzorcystę", a raczej swoją ostrą wizją szokował świat - dzięki czemu zresztą stał się obrazem kultowym. Gdzie nie gdzie ten obraz był ocenzurowany, ale do dzisiaj nawet jak film jest puszczany w telewizji widz ma ochotę przysiąść, przykryć się ciepło kocem, i wkroczyć w klimat, który do dzisiaj porusza swą grozą widza. No i główny motyw muzyczny zaciągnięty z płyty "Tubular Bells" Mike'a Olfielda - jeden z takich, który się pamięta zawsze, ale także przy którym przechodzą dreszcze. Dzięki właśnie ścieżce dźwiękowej do tego filmu - film stał się dla wielu klasykiem.