Pomóż mi trwać
Bym mógł dryfować
Chwyć mą dłoń
Bym mógł przestać pikować
W dół rzeczywistości
Której nienawidzę
Chcę się pogrążyć w ramionach
Twojej słodkiej nierealności
I zostać tam na zawszę
Zapominając o brzemionach
Które narzuciło mi życie
I uczyń życie wiecznym snem
A nie kolejnym dniem
Bez nadziei na wolność
O której zawsze marzyłem
Bo mentalnie upadku nie przeżyję
To realnie może uda mi się podnieść
Ale krwawych plam po łzach już nie zmyję
I zostawiając ją za sobą
Z najwyższej wieży skoczyłem
Więc nie ma już dla mnie odwrotu
Z czego bardzo się cieszę
Bo zawszę o tym marzyłem
Bym mógł dryfować
Chwyć mą dłoń
Bym mógł przestać pikować
W dół rzeczywistości
Której nienawidzę
Chcę się pogrążyć w ramionach
Twojej słodkiej nierealności
I zostać tam na zawszę
Zapominając o brzemionach
Które narzuciło mi życie
Chwyć mą dłoń
I uczyń życie wiecznym snem
A nie kolejnym dniem
Bez nadziei na wolność
O której zawsze marzyłem
Chwyć mą dłoń
Bo mentalnie upadku nie przeżyję
To realnie może uda mi się podnieść
Ale krwawych plam po łzach już nie zmyję
Całą przeszłość zagłuszyłem
I zostawiając ją za sobą
Z najwyższej wieży skoczyłem
Więc nie ma już dla mnie odwrotu
Z czego bardzo się cieszę
Bo zawszę o tym marzyłem