O tak...
Oto ja - postać pełna zła... Potwór... nie jestem ani wampirem, ani demonem... Jestem od nich gorsza... Co sprawia, że jestem gorsza od demona czy wampira??? to akurat bardzo prozaiczne... Jestem człowiekiem... Istotą pochodzącą ze słowiańskiego plemienia... jestem niepozorna, drobna... nikt nie spodziewa się, że mogę naprawdę aż tak realnie kogoś zranić... A jednak...
Wyobraź sobie mnie.... Niska, drobna... dwudziestoletnia dziewczyna... o tajemniczym spojrzeniu, w którym nawet gdy się śmieje dostrzegasz smutek... Przychodzi do mnie ona... moja przyjaciółka... Chce się wygadać... wyżalić.
I mówi... że rodzice jej nie rozumieją, że w szkole wszyscy się odwrócili, że jest samotna, i pewnie zostanie w tym roku na kolejny w szkole... I mówi, że brat ją bije, że jest coraz gorzej... Mówi, że ucieknie... że się zabije... i rozmawiamy o różnych sposobach na samobójstwa...a ja podsuwam jej pomysł.. taki, że jej nie odratują... jest grudzień....
Tydzień przed świętami ona przychodzi... tuż przed swoimi lekcjami... chce się pożegnać... a ja????
nie reaguje!!!
dopiero po dwóch godzinach dzwonie do jej mamy...by zapytać czy wróciła do domu...(miała 2 lekcje) jej mama się wystraszyła gdy jej mówiłam o tym, że chciała popełnić samobójstwo... Po chwili przybiega jej brat do mnie i pyta... mówię to co wiem, z wyłączeniem tego dlaczego i tego, że to ja podsunęłam jej pomysł na sposób.... potem przychodzi policjant.. mówię to co powiedziałam jej bratu...
Po 4 dniach znajdują ją.... chwała bogu żywą... na przystanku 24 km. od miasta... leży w śniegu.. ma odmrożone kończyny... w szpitalu ratują jej członki... zaczyna chodzić do psychiatry...
Dla jej mamy jestem bohaterką bo dzięki mojej "szybkiej" reakcji odnaleźli ją... Dla niej? przyjaciółką, która martwi się odtąd o nią i faktycznie wsłuchuje się w jej potrzeby.....
Kim jestem dla siebie???
Potworem, który usiłuje nie dopuścić by ktokolwiek znal prawdę.. że dla mnie... wtedy na początku to było zabawą... ale mało przez moją głupotę nie zginęła jedyna osoba, która mnie słucha gdy inni już nie chcą...
Z mojej strony to wszystko to nadal (chyba) czysty egoizm... Ta dbałość o nią... Nie chce by wiedziała, że nadal mam wyrzuty sumienia.... ona chyba już nie pamięta... od dwóch lat o tamtej ucieczce nie rozmawiamy... jakby nigdy się nie wydarzyła... A przecież była... może mimo wszystko czegoś mnie nauczyła tamta sytuacja... tydzień gdzie bałam się, że może zginąć...
Nie... nie zastanawiałam się, że może wyjść na jaw, że jej nie powstrzymałam... że za podsunięcie jej tamtego pomysłu mogłam odpowiadać przed sądem za pomoc w samobójstwie...
za bardzo się bałam że mój błąd ją zabije... dziś... myślę...