Muzyka awangardowa nie jest łatwą w odbiorze, dlatego bardzo ważne jest, aby była dobra. Bardzo niewiele jest zespołów, które potrafią taką muzykę tworzyć - na myśl przychodzą mi Unexpect, Arcturus, Maudlin Of The Well, Kayo Dot czy Sleepytime Gorilla Museum. Nie sądzę jednak, aby francuski Wormfood zagościł w tym gronie.
"France" jest dziełem specyficznym. Zespół nie nastawia się bowiem ani na przesuwanie granic, ani nie wirtuozerię ani na wizjonerstwo. Nie mają nawet jajcarskiego charakteru Carnivcal In Coal. Słuchając tego krążka odniosłem bardziej wrażenie, że Wormfood chciał stworzyć coś w rodzaju soundtracku do jakiegoś spektaklu, dlatego usłyszymy tu sporo wstawek z filmu rodem, całą masę odgłosów z życia wziętych, a niestety niedostateczną ilość muzyki. Ta zaś najbliższa jest dokonaniom włoskiego Ephel Duath - tyle że bardziej bezpośrednia, pozbawiona tych technicznych ozdobników. Krzyk jest dominującą formą wokalną, natomiast muzycznie mamy death/blackową młóckę, która niestety nie jest zbyt urozmaicona. Od tej strony krążek jest sporym rozczarowaniem. Z drugiej jednak strony wydawnictwo to posiada bardzo fajny nastrój kojarzący się z latami 20-ymi XX w. - to jest niestety jedyny walor tego wydawnictwa."France" miałby ogromną szansę na bycie naprawdę świetnym albumem, gdyby prezentował wyższy poziom techniczny, a utwory były bardziej urozmaicone. Tak niestety dostaliśmy krążek, który wart jest co najwyżej jednego przesłuchania, a i jeśli się z nim nie zapoznamy, to i tak wiele nie stracimy. Francuzi po raz wtóry usiłują promować zespół, który ma trochę za mało do zaoferowania - przynajmniej tym wydawnictwem.
Wydawca: Code666 Records (2005)