W krainie gdzie, wszystkie potwory zostały wygnane przez Dawnych Wojowników, rodzi się dziewczynka, o niesamowitych zdolnociach. Jej matka wierzy, że dziewczynka nie została obdarowana tym talentem bez powodu.
- Gdzie jesteś?Cisza.
- Kail?
Wokół panowała ciemność.
Niepewnie postąpiła kilka kroków i zatrzymała się przy ogromnym stalagnacie. Próbowała rozejrzeć się wokół, ale jej wzrok zatrzymywał panujący w jaskini półmrok.
Nagle za jej plecami coś się poruszyło.
W ułamku sekundy obróciła się o stoosiemdziesiąt stopni i wyrzuciła ręce z rozłożonymi palcami przed siebie. Usta wykrzyczały zaklęcie. Z jej dłoni wytrysnął potężny strumień ognia, rozświetlając panująca w jaskini ciemność.
Nie zwalniając zaklęcia, otworzyła oczy i spojrzała przed siebie.
W płomieniach ujrzała uśmiechniętą twarz swojego brata.
Natychmiast zacisnęła rozłożone palce.
Ogień momentalnie ustał. Przerażona postąpiła kilka kroków w tył, patrząc z przerażeniem na Kaila.
Młody chłopak stał uśmiechnięty na lekko ugiętych nogach. Ręce trzymał przed sobą, na wysokości klatki piersiowej, z palcami złożonymi w skomplikowany symbol. Z ziemi wokół unosiły się smugi dymu, a przy jego stopach wciąż tliły się malutkie płomienie.
- Nic Ci nie jest? - spytała drżącym głosem.
Kail opuścił ręce. Otrzepał z sadzy skórzany kaftan i z uśmiechem pokręcił głową.
- Ogniem? W brata? Nieładnie.
- Wystraszyłeś mnie - powiedziała szybko.
- Wszystko powiem mamie.
- Myślałam, że to potwór... - dodała cicho i opuściła głowę.
Kail patrzył na nią przez chwilę, po czym westchnął i podrapał się po głowie. Podszedł do niej i kucnął opierając ręce na kolanach.
- Spójrz na mnie maleńka.
Podniosła głowę i spojrzała w niebieskie oczy brata.
- Mówiłem Ci, że tu nie ma potworów. Wszystkie zostały przepędzone na północ dawno temu. Mówiłem, prawda?
Pokiwała głową.
- To dobrze. A teraz chodźmy. Przyda mi się kąpiel po twoich fajerwerkach.
- Idziemy nad jezioro? - spytała.
- Tak. Mamy jeszcze trochę czasu.
Ruszyła za bratem w stronę z której dolatywało nikłe światło.
Po chwili wyszli z groty i znaleźli się pomiędzy wysokimi drzewami. Rozejrzała się wokół przyzwyczajając oczy do światła.
Był środek dnia. Wejście do jaskini otaczały wysokie drzewa. Słychać było śpiew nocnych ptaków, zagłuszany, przez szum strumienia płynącego nieopodal.
Kail rozsznurował i ściągnął skórzany kaftan. Schował go do plecaka i spojrzał pytająco na swoją siostrę.
Na nogach miał wysokie jeździeckie buty oraz krótkie skórzane spodnie. Lśniąca skóra przylegała do jego umięśnionych ud. Wyżej znajdowała się ogromna, srebrna klamra jego pasa. Przedstawiała głowę czarnego smoka. Pamiątka po ojcu, pomyślał ze smutkiem. Wyżej, ponad potężną klatką piersiową, biegły dwa poziome naramienniki, przywiązane do ramion pasami. Gładki metal odbijał refleksy słońca.
Ostatni krzyk mody, jak twierdziła ich matka.
- Idziesz czy zostajesz? - spytał.
Jego twarz, choć poważna, wciąż nosiła ślady młodzieńczej próżności.
Ruszyła, przebierając szybko swoimi krótkimi nóżkami.
Dotarli do strumienia i ruszyli wraz z jego biegiem w kierunku brzegu lasu.
Poczuła mrowienie na karku. Włożyła dłoń pod opadające na plecy włosy i podrapała się. Nim opuściła rękę, znów poczuła mrowienie. Rozejrzała się wokół. Zatrzymała wzrok na swoim bracie, który z zaciekawieniem jej się przyglądał.
- Co?
- Jesteś naprawdę niesamowita.
- Dlaczego?
Uśmiechnął się.
- Masz 11 lat i w ciągu sekundy rzucasz zaklęcie trzeciego stopnia. I to nie byle jakie. Gdybym nie zdążył złożyć blokady, pewnie bardzo bym cierpiał przez kilka kolejnych dni.
- Nie chciałam.
Nie przerywaj mi. Mówiłem już, że nic się nie stało.
Umilkła posłusznie.
-Ja w twoim wieku z trudem otwierałem drzwi zamknięte na magiczny zamek - zrobił pauzę - Tak... Niewątpliwie coś z ciebie wyrośnie.
- Czy to znaczy, że będę wiedźmą?
- Czarodziejką. I jak już, to czarownicą, a nie wiedźmą. Nazywanie osoby władającej czarną magią wiedźmą, jest nieuprzejme.
- Acha... To super! - wykrzyknęła nagle - Zawsze chciałam być wiedź... czarodziejką!
- Tak... Może nawet kiedyś będziesz sławna.
- Naprawdę?
- Jasne. Jest wiele sławnych czarodziejek. Na przykład Greyvinne D'Art albo ta, jak jej tam było... Sativian Redd...
Imię i nazwisko czarodziejki, dokończył szeptem i z grymasem na twarzy, po czym dodał cicho kilka słów, wśród których, usłyszała tylko "kurwa", "dziwka" i "szmata".
- Znałeś ją? - spytała niepewnie.
- Dawno temu. - odparł ponuro, po czym dodał żywszym głosem - W końcu jesteśmy.
Las w końcu ustąpił i ich oczom ukazało się piękne okrągłe jezioro. Tafla wody falowała, burzona przez wiatr. Strumień wzdłuż którego szli, wpadał do jeziora kilkanaście metrów dalej. Po drugiej stronie jeziora kilkoro dzieci bawiło się w wodzie.
Dziewczynka podeszła do brzegu jeziora i ściągnęła ubranie.
- Rzucisz mnie? Proszę! Bardzo proszę!
- No nie wiem... - powiedział z uśmiechem - chyba jesteś za mała.
- Oj ty! No nie bądź taki!
Wyciągnął w jej kierunku wyprostowaną rękę, jakby o coś prosił, po czym wymówił zaklęcie. Zacisnął palce, jakby trzymał w dłoni jabłko, podniósł rękę do góry i zatoczył ręką kilka kółek. Jego siostra uniosła się w powietrze i kilka razy przekoziołkowała w powietrzu, śmiejąc się i chichocząc.
- Gotowa?
- Taaak.
Kail powoli przyciągnął rękę do siebie, po czym gwałtownie pchnął nią w przód, rozluźniając palce.
Dziewczynka wystrzeliła jak w procy w stronę wody.
- Łaaaaaaaaa...
Plusk.
Ściągnął miecz, naramienniki i resztę ubrania. Wskoczył do wody i po chwili był obok siostry.
Woda była przyjemnie chłodna.
- Kail?
- Tak?
- Obiecujesz, że będziesz się mną opiekował?
- Oczywiście.
- Zawsze?
- Zawsze. - pogłaskał ją po mokrej głowie - Przecież jestem twoim bratem.
Uśmiechnęła się i spojrzała mu w oczy.
- Ja też się będę tobą opiekować. - powiedziała poważnie.
- Dobrze maleńka.
I wtedy usłyszeli krzyk.
Cross : Hmm generalnie staram sie nie udzielac na forum bo to jeden wilki smietnik. A, ze...
Cross : Nic się więcej nie szykuje bo zająłem się pisaniem książki :P. Z...
motoko : Ładny początek, szykuje się na coś więcej... Wkrótce może być...