Ledwie rok potrzebował Sirrah, żeby po rewelacyjnym „Acme” zaskoczyć po raz drugi. „Did Tomorrow Come…” jest płytą inną, bardziej wyrazistą, przebojową i rockową, ale co najważniejsze, co najmniej równie dobrą. No i ta wyśmienita okładka.
Mniej tu czerni i doom metalu, a więcej różnorodności. W dalszym ciągu pozostajemy jednak w kręgu muzyki klimatycznej. Zrezygnowano z damskich wokali, lecz Tom zaskakuje taką ilością barw i odcieni, że ciężko by było powiedzieć, że czegoś tu brakuje. Praktycznie cały czas śpiewa inaczej, co chwilę zmieniając głos. Od szeptów, deklamacji i czystych partii, aż po zachrypnięte growlingi, a w każdej z tych tonacji sprawdza się znakomicie. Tak samo pogmatwana jest muzyka. Tu cały czas coś się dzieje, nie ma nawet kawałka monotonii. Kompozycyjnie to jest mistrzostwo świata. Kolejne motywy przewalają się, tworząc barwne struktury, układające się w wielowątkowe utwory. Są kojące skrzypce, nastrojowe pianino, ostre gitary, ambientowe wstawki, nagłe przyspieszenia i uderzenia. Nie wiadomo czego się spodziewać, bo w każdej chwili zespół może zaskoczyć jakimś nagłym zwrotem akcji.
Najistotniejsze jest jednak to, że to wszystko jest po prostu doskonałe. Co chwilę następuje jakiś motyw, o którym mogę powiedzieć, że jest moim ulubionym. To może być jakaś zwrotka albo refren, może być świetna akustyczna wstawka, albo partia skrzypiec. Każdy numer ma w sobie coś zajebistego, coś co czyni go wyjątkowym na tle pozostałych. Mimo to mam tu swoich faworytów. Chyba największym hiciorem jest „Lash”. Zaczyna się spokojnie, piękną gitarą akustyczną, by eksplodować w refrenie: „Lash is a separate independent being…”. Kolejny kiler to „High Treason”: „To extend the structure. Here appear new elements…”. Jak już jednak powiedziałem, płytę chłonie się w całości i trzyma w napięciu od początku do końca. Ostatni „Madcap” jest taki mniej porywający i w całości atmosferyczno-eksperymentalny. Napisałem ostatni, bo na mojej kasecie jest ostatni. Na płycie jest jeszcze dziesiąty „Floor’s Embrace”, którego nigdy nie słyszałem.
Swoją drugą płytą Sirrah potwierdził swoją wielką klasę jaką pokazali na debiucie. Uważam, że jest to absolutny szczyt w szeroko pojętym gotyckim metalu, często przewyższający różne dokonania największych gigantów gatunku. Jak to wyszło, to strasznie się tym jarałem i katowałem setki razy. A i po latach miło jest wrócić do „Did Tomorrow Come…”
Tracklista:
1. To Bring Order…
2. ...For The Sake Of Nothing
3. Patron
4. Lash
5. Did Tomorrow Come
6. High Treason
7. Sepsis
8. Rhea
9. Madcap
Wydawca: Metal Mind Productions (1997)
Ocena szkolna: 5+
insectoid : hej, z tej strony Maciek z Sirrah. Milo przeczytac, ze po tylu latach nasza muzyk...
Glingorth : Świetna płyta, fajne wspomnienia. Wiadomo co dalej z zespołem? Dwa...
WUJAS : No tak, masz rację. W sumie to dwa lata:)