Gdyby się zastanowić, to początek lat 90-tych nie obfitował raczej w zespoły pałające się klimatycznym graniem. Na myśl przychodzą Paradise Lost i Tiamat, zaś pierwsze kroki stawiały Anathema, My Dying Bride czy The Gathering. Całkiem nieświadomie chyba grecki Rotting Christ zbliżył się do tego grona za sprawą drugiego albumu "Thy Mighty Contract".
Muzycy raczej porzucili styl, który zaprezentowali na debiutanckim "Passage To Arcturo". Boom na death metal niewątpliwie walnie przyczynił się do tego co słyszymy na "Thy Mighty Contract". Należy jednak zacząć od tego, że Grecy poprawili brzmienie. Choć tu i ówdzie słychać korytarz - zwłaszcza w wokalach, to można potraktować to jako atut, gdyż muzyka Rotting Christ stała się bardzo klimatyczna. Fascynacją dla zespołu niewątpliwie mógł być Tiamat, gdyż mamy tu bardzo podobne wykorzystanie klawiszy do tego z "The Astral Sleep" Szwedów. Pomimo, że muzycy Gnijącego Chrystusa zbliżyli się tu do klimatycznego grania, to w ani jednym momencie nie miałem skojarzenia z doom metalem. Nie da się ukryć, że instrumentalistami oni nie są dobrymi, ale w zasadzie każdy z tych ośmiu utworów podparty jest konkretnymi pomysłami, opierającymi się na dynamicznych i chwytliwych motywach. Rotting Christ objawił się tu jako grupa naprawdę przyzwoitych kompozytorów, gdyż z perspektywy lat jest to jedna z najlepiej broniących się płyt w gatunku. "Thy Mighty Contract" słucha się z ogromnym entuzjazmem, a niedociągnięcia produkcyjne czy instrumentalne dodają tej muzyce uroku. Rotting Christ jakby nie patrzeć odnalazł swoją niszę i określił swój styl, nawet jeśli doszukamy się w nim wpływów innych formacji. Niewątpliwie warto ten album poznać.
Tracklista:
01. The Sign Of Evil Existence
02. Transform All Sufferings Into Plagues
03. Fgmenth, Thy Gift
04. His Sleeping Majesty
05. Exiled Archangels
06. Dive The Deepest Abyss
07. The Coronation Of The Serpent
08. The Fourth Knight Of Revelation (Part 1 & 2)
Wydawca: Osmose Productions (1993)