"Droga Bez Powrotu" (lub "Wrong Turn", jak kto woli) to kolejny mający nas porazić swym okrucieństwem i zmrozić do szpiku kości amerykański film ostatnich lat. Szkoda, że zamiast zapowiadanej rewelacji otrzymaliśmy kolejny standardowy i aż eksplodujący znanymi już schematami film. Na poprawę nastroju nie wpływają nawet 3 główne bohaterki, które w porównaniu do innych produkcji wrzucanych w szufladkę opatrzoną napisem "thriller" są prawdziwymi pięknościami. Cóż jednak z tego skoro po pierwszych 15 minutach filmu możemy z łatwością przewidzieć, co będzie działo się dalej. Tak czy owak każdy film zasługuje na swoje 5 minut nawet tak słaby jak "Droga Bez Powrotu", poświęćmy mu je, zatem.
Cała akcja filmu rozgrywa się w lasach zachodniej Wirginii gdzie główny bohater - Chris (Desmond Harington) - śpieszy autostradą na umówione spotkanie. Niestety (i tutaj pierwszy schemat) na jego drodze staje 7 km korek spowodowany wyciekiem chemikaliów. Załamany zawraca z autostrady i obiera mało uczęszczaną, polną drogę. W wyniku swej nieuwagi uderza w stojące na środku drogi auto. Szybko okazuje się, że auto należy do grupy przyjaciół, której ktoś z niezrozumiałych przyczyn na drodze rozłożył drut kolczasty. Świadoma zagrożeń ze strony lasu 6-osobowa grupa ludzi postanawia znaleźć pomoc. Dwoje z nich decydują się jednak pozostać przy autach. Pozostała czwórka wyrusza w niebezpieczną drogę. W tym momencie pojawia się kolejny schemat, a więc gra w eliminację. Ostatecznie z 6-osobowego składu zostają 4 osoby, które trafiają do opuszczonego domu, szybko jednak okazuje się, że dom zamieszkiwany jest, przez zmutowanych w wyniku wielopokoleniowych związków kazirodczych ludzi, którzy właśnie przywieźli swe nowe zdobycze. Pozostali przy życiu bohaterowie rozpaczliwie chowają się w domu oprawców czekając aż ci zasną. Gdy w końcu stosowna ku temu chwila nadchodzi opuszczają dom "potworów", co jednak nie pozostaje, niezauważone. Rozpoczyna się pościg…Oglądając ten film naprawdę odczuwamy znużenie. Gra aktorska jest monotonna, zaś próbujące na siłę ratować przerażający klimat, rozliczne narzędzia tortur tudzież kilka wiader krwi (na szczęście tylko kilka), no i oczywiście ludzie-mutanty raczej nie zachęcają do dalszej przygody z filmem. Jedyny plus to dość urodziwe aktorki grające główne role (Eliza Dushku, Emmanuelle Chriqui i Lindy Booth), ale ile można się zachwycać kobiecym pięknem gdy człowiek jest żądny prawdziwie mocnych wrażeń, tymczasem otrzymuje miks do cna wykorzystanych już w tego typu produkcjach rozlicznych pomysłów.
Z całą pewnością pan Rob Schmidt będący reżyserem tego filmu przeliczył się myśląc, że zdoła zainteresować nim większe rzesze publiczności. Fakt faktem, że film powstał rok wcześniej niż kultowa "Piła" i wiele innych znanych thrillerów, jednak i tak prezentuje dość marny poziom zawiłości, przez co wcale nie przykuwa uwagi, choć kto wie, może te 6 lat temu oglądałoby się go z trwogą, cóż nigdy już tego się nie dowiemy a film na dzień dzisiejszy otrzymuje ode mnie 4,5 w skali od 1 do 10, głównie za miejsce akcji no i oczywiście aktorki.
Ocena: 4,5/10
Dystrybutor: Monolith Films (2004)