Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Relacje :

Renata Przemyk Akustik Trio - C.K. Zamek, Poznań, 07.08.2008

Renaty Przemyk przedstawiać nie trzeba. Artystka koncertuje stosunkowo często w stolicy Wielkopolski. Z frekwencji na koncercie wywnioskować można jednak, że chyba niewystarczająco często, gdyż dziedziniec poznańskiego zamku wypełniony był po brzegi. Tym razem piosenkarka zawitała do Poznania ponownie jako kameralne Akustik Trio wraz z Błażejem Chochorowskim i Maciejem Mąką.

Najważniejszą rzeczą, która wyróżnia akustyczny projekt Renaty, to brak charakterystycznego dla jej muzyki akordeonu. Przewija się on przez większość piosenek artystki, ale jak twierdzi ona sama - stara się go nie nadużywać by się nie znudził.

Koncert miał zacząć się o 21:00 ale na zamek trafiliśmy już koło godziny 19:00. Udało nam się złapać Renatę Przemyk "na gorącym uczynku" przy próbie akustycznej. Próba potrwała niecałą godzinę. Trzeba przyznać, że mieliśmy wielkie szczęście - to tak jakby wysłuchać koncertu dwa razy. Poza tym pojawiła się niezwykle rzadka okazja zobaczenia Renaty "w cywilu", w dżinsach i t-shircie.

Na krótko przed koncertem zaczęto wpuszczać ludzi i koło 21:00 zebrał się spory tłumek. Dostanie się pod scenę wymagało sporego wysiłku. Koncert rozpoczął się punktualnie. Na pierwszy rzut poszły między innymi "Pokój Mój" i "Zazdrosna", podczas których Renata oprócz wokalu grała na sporej ilości instrumentach perkusyjnych i przeszkadzajek. W dalszej kolejności Renata śpiewała "Zonę", "Samą", "Gites" oraz inne utwory z ostatniej płyty "Unikat". Jak to zwykle bywa artyści utożsamiają się bardziej ze swymi najnowszymi dziełami i choć publiczność domagała się "Baby", musiała uzbroić się w cierpliwość. Jak stwierdziła sama artystka, nawiązując do "indiańskiego" makijażu "zrobili dziś co mogli, by zagrać i wyglądać inaczej". I choć "bardzo by chcieli wyglądać inaczej by być inni i zostać poddanym jakiejś dyskryminacji,  na razie się to jeszcze nie udało".

Po "Unikacie" przyszedł czas na mieszankę utworów z płyt mało "saksofonowych". Pojawił się więc między innymi "Nie Spaceruję Nago" z płyty "Hormon", czy "Drzewo" i "Blizna" z tytułowej płyty. Kolejno przyszedł czas na hiciory takie jak "Łatwo Uwierzyć", "Zero", "Własny Pokój" oraz "Zazdrosna". Dalszą część koncertu artystka śpiewała akompaniując sobie na gitarze akustycznej. Zdejmując buty stwierdziła, iż "bez butów jest już całkiem taka uległa padła czy upadła". Dalej było już więc coraz bardziej feministycznie, a jedną z ostatnich piosenek, "Kochana", chcąc nie chcąc artystka musiała wykonać z publicznością.

Renatę Przemyk można z całą pewnością nazwać pierwszą damą polskiej sceny alternatywnej. W przeciwieństwie do większości jarocińskich wynalazków, które albo zniknęły albo zostały zeżarte przez komercję, artystka znalazła swoją niszę. To, co charakteryzuje jej koncerty, to przede wszystkim ich kameralny charakter. Przychodzą na nie ludzie, którzy chcą intymnie obcować z muzyką artystki bez konieczności przedzierania się przez tłum - nie trzeba oglądać przedstawienia z odległości pół kilometra. Choć zdarza jej się śpiewać na festiwalach, to właśnie za te małe koncerty kocha ją widownia.

Jak każdy koncert Renaty Przemyk także ten był doskonałą ucztą muzyczną. Renata jak zawsze miała dobry kontakt z publicznością, zaskakiwała, a jednocześnie pozwoliła odnaleźć się najstarszym fanom. Miejmy nadzieję, że dotrzyma obietnicy i jeszcze w tym roku będziemy mogli cieszyć się nową płytą.

http://www.darkplanet.pl/modules.php?name=usergallery&op=show_photo&id=47587
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły