Closterkeller to jeden z tych polskich zespołów, którym można już chyba nadać miano żywej legendy. Trasa koncertowa z okazji dwudziestolecia istnienia pierwszego polskiego zespołu zajmującego się rockiem gotyckim to duże wydarzenie zarówno dla fanów zespołu, jak i gatunku w ogóle. Dla mnie było to jednak jedno z pierwszych zetknięć z twórczością Closterkeller, ale też przy tym chyba najlepsza okazja na przyjrzenie się tejże bliżej.
Koncert w poznańskim klubie Blue Note miał planowo rozpocząć się o godzinie 19-tej, jednak ja dotarłem do niego jakieś pół godziny później. Okazało się, że kolejka przed wejściem cały czas była spora. Kiedy już wszedłem na salę, stanowiący tego wieczoru support Izmair dopiero zaczynał występ.Ten młody zespół z Dolnego Śląska grał już na wcześniejszych edycjach trasy, jednak ja nie miałem z nim wcześniej żadnej styczności. Izmair zaserwował dawkę klimatycznego metalowego grania, które od razu zrobiło na mnie duże wrażenie. Ciekawe partie gitar, nastrojowe partie gitar i nietypowy sposób, w jaki perkusista używał talerzy stworzyły bardzo przyjemną dla ucha całość. Na osobną pochwałę zasługuje moim zdaniem wokalista, który dysponuje interesującą barwą głosu, i potrafi to wykorzystać. Słychać było, że chłopak naprawdę potrafi śpiewać. W czasie występu Izmair nie podobały mi się tylko dwie rzeczy: nagłośnienie, które za bardzo eksponowały perkusję, co czasem powodowało zagłuszenie innych instrumentów, i brak miejsca na scenie klubu, przez co każdy z muzyków mógł najwyżej co jakiś czas machną głową, i tak uważając przy tym, by nie potrąci kolegi.
Niedługo po zejściu Izmair ze sceny przestrzeń pod sceną zaczęła się wypełniać, chociaż nie można powiedzieć, że Blue Note, choć i tak niewielki, był pełen. Wreszcie Closterkeller pojawił się na scenie, jednak koncert rozpoczęli fani odśpiewując zespołowi gromkie "sto lat". Muzycy ucieszyli się z ciepłego powitania i chwilę potem Anja oznajmiła, że publikę czeka wędrówka w czasie. Set zespołu obejmował utwory z każdej płyty, w porządku chronologicznym. Od "Purple" po utwory z płyty, która dopiero ma się ukazać zespół świetnie wykonywał każdy utwór. Tego wieczoru zgromadzona publiczność usłyszała m.in. "Maskę", "Zaklętą W Marmur", "Lady Makbet", "Scarlet" czy "Władzę", której zresztą głośno się od Anji domagała. Występ Closterkeller był nagłośniony nierówno. Czasem słychać było tylko perkusję i wokal, jednak kiedy było trzeba, gitary brzmiały z należytą mocą. Klawisze jednak zupełnie ginęły gdzieś, nie wiadomo gdzie. W trakcie koncertu Anja powiedziała kilka słów na temat niektórych utworów i zapowiedziała wydanie albumu z zapisem koncertu z tegorocznego Przystanku Woodstock. Widać było, że wzbudziła tym radość publiki, która i tak bawiła się świetnie. Te bardziej "przebojowe" kawałki porywały i wręcz prosiły, by je odśpiewać, wolniejsze i nastrojowe wprawiały w zadumę. Możliwości głosowe Anja ma naprawdę ogromne i słychać było, że lubi się tym chwalić. Kiedy przyszedł czas na pierwsze pożegnanie chór ludzi z całej sali zgodnie domagał się "Czasu Komety", jednak zespół nie spełnił tego życzenia. Zamiast tego na pożegnanie Closterkeller zagrał między innymi "Blue" i cover zespołu A-ha "Minor Earth, Major Sky". Przed zejściem zespołu ze sceny przyszedł czas na jeszcze jedno "sto lat”. Potem zespół opuścił scenę, a ludzie tłoczyli się przy wyjściu z klubu.
Tegoroczna jubileuszowa edycja Abracadabra Gothic Tour w Poznaniu należała do udanych. Koncert w Blue Note zgromadził całkiem sporą ilość ludzi, a oba zespoły zaprezentowały się świetnie. Oba zespoły przekonały mnie do swojej muzyki. Muzycy Izmair pokazali, że mają talent i potencjał, na który warto zwrócić uwagę. Closterkeller, jak na gwiazdę takiego formatu przystało, pokazał wielką klasę i porwał publikę. Mimo drobnych mankamentów nagłośnienia całość udała się świetnie i ,co chyba najważniejsze, publika była bardzo zadowolona. Czy jakiś zespół może chcieć czegoś więcej?...