Rafał Dębski, po "Labiryncie von Brauna" i "Żelaznych kamieniach", powrócił do postaci porucznika kontrwywiadu Michała Wrońskiego. Ostatnia cześć nie pozostawiała nam żadnych wątpliwości, choć pojawiło się kilka niedokończonych wątków i związanych z nimi nieuśmierconych jeszcze bohaterów.
Z czasem historia rozwija się jeszcze bardziej, choć brakuje jej rozmachu, jaki mieliśmy w „Żelaznych Kamieniach”. Postacie u Dębskiego są niestety dość papierowe – albo złe albo dobre, całość przypomina bardziej twórczość Zbigniewa Nienackiego niż Kena Folleta. Dla równowagi należy dodać, że plusem jest to, iż akcja jest szybsza i humor trochę bardziej wyrafinowany. Także metody i motywy działania służb należą do tych, jak mały Jasiu wyobraża sobie pracę w ABW. Autorowi polecam na początek przeczytanie co najmniej „Instrukcji pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństwa 1946 – 1989” wydaną przez IPN oraz „Raport o działaniach żołnierzy i pracowników WSI…” Macierewicza. Mimo pewnych niedoborów książka jest dość wciągającą i potrafi zainteresować zwłaszcza w sezonie letnim.