tak Cię u boku obaczył.
Tak kropla z hukiem w liść uderza
Tak mnie widok piękna Twego po oczach bije.
I śpiew ptactwa za oknem na usta me się pcha
jednak nie głosem mam wprawę się uzewnętrzniać.
Biorę Ciebie w dłonie swe,
tak samo lekką o kazdej porze dnia
wciąż śpiąca układam na nogach,
kładę dłonie na jej smukłej zimnej szyi po długiej
aczkolwiek czasem krótkiej nocy
i poczynam ją budzić.
Jak co ranek delikatnie,
jak co ranek czule i namiętnie
by później bliżej wieczora nie dać jej wytchnienia...
KostucH