Nile to zespół, który zaintrygował już na debiucie „Amongst The Catacombs Of Nefren-Ka”. Potrafił stworzyć coś nowego, interesującego i objawić się jako twór oryginalny i warty uwagi. Na swojej drugiej płycie „Black Seeds Of Vengeance” zdecydowanie potwierdził tą opinię, tworząc dzieło wyjątkowe, wielowymiarowe i bardzo absorbujące. Tajemnicze kobzy w „Invocation Of The Gate Of Aat-Ankh-Es-En-Amenti” otwierają nam bramę do podziemnego świata egipskich bóstw, w którym spędzimy następne czterdzieści dwie minuty.
A będzie to czas emocjonujący, przepełniony strachem, okrutnością i ceremonialnością. Muzyka Nile jest bardzo brutalna. Niska w brzmieniu, ciężka i intensywna. Oparta na niemiłosiernie szybkich riffach, zalanych nieustającym perkusyjnym gradobiciem, a także niezmiernie niskim i głębokim growlingiem. Gitary rzeźbią swoje partie i wyciskają z nich maksymalne możliwości, a wszystko dzieje się na pełnych obrotach i w zawrotnych prędkościach. Wszystko jednak do czasu. Na „Black Seeds Of Vengeance” jest bowiem również wiele wolnych i dusznych momentów. Przejście mrocznymi korytarzami często staje się czymś zupełnie mitycznym. Pojawiają się przeróżne dźwięki, wzbudzające trwogę gongi, instrumenty dęte, fragmenty jakichś pieśni, modłów, krzyki. Wyłaniają się z utworów niczym jakiś opar, mgła. Są spójne z muzyką i nawet jeżeli ją zastępują to przechodzą płynnie z jednego stanu w drugi. Ale często ta głębia, ten fascynujący drugi plan, dzieje się podczas szaleńczego pędu perkusji i gitar. Już pierwszy numer tytułowy rozbrzmiewa podniosłymi fanfarami, a takie „Defiling The Gates Of Ishtar” to mistrzowska kompilacja klimatu wewnątrz egipskich piramid z miażdżącą siłą death metalu. Najdłuższy „To Dream Of Ur” to z kolei bardzo wolny walec, który mozolnie brnie przez wszystkie trudy i pułapki tej fascynującej podróży, a na przykład „The Nameless City Of The Accursed” cały składa się z nastrojowych dźwięków. Struktura utworów jest bardzo nierówna pod względem budowy i długości utworów. Nic nie jest standardowe, uśrednione ani przewidywalne. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy ani na co możemy się natknąć w przepełnionym pułapkami wnętrzu piramidy.
Ale sam klimat to nie wszystko. Ważne jest, że Black Seeds Of Vengeance” to płyta doskonałą muzycznie. W tej plątaninie bezwzględnych dźwięków tkwi ogromny i bardzo przyjemny dla wprawnego ucha potencjał muzyczny. Wszystko świetnie się układa i ze sobą współpracuje. To co dzieje się w takim „Masturbating The War God” to jest mistrzostwo świata, prawdziwa muzyczna masakra. Tak samo świetnie zrobione są te wszystkie dodatki. One żyją, spajają się, współgrają i współtworzą. To nie jest tak, że gra death metal, a do tego mamy jakieś intra, albo wstawki. Tu wszystko tworzy wielką całość, jest jednością. A w dodatku potrafi wręcz przerazić jak znakomity pod tym względem „Chapter For Transforming Into A Snake”. Ostatni „Khetti Satha Shemsu” jest tylko słabszy, bo przez cały numer dzieje się ciągle to samo. Ale to jest zakończenie, nie ma co szukać dziury w całym.
Strasznie okrutni byli ci starożytni Egipcjanie. Cały czas się rąbią, ćwiartują, wypruwają z krwi i flaków i składają w ofierze swoim bogom. Groźne, nastrojowe i bogate w skomplikowane nazwy własne teksty, tak jak i cała oprawa graficzna, również idealnie pasują do muzyki. Tu wszystko się ze sobą zgadza i pozwala w pełni zatopić się w tych strasznych dawnych czasach. Będziecie szli pełni obaw, z duszą na ramieniu i nie jest powiedziane, że dojdziecie do końca, tam gdzie chcieliście. Jednak, gdy już wybrzmią ostatnie dźwięki, wyjdziecie z poczuciem, że to była cholernie, ale to cholernie dobra płyta.
Tracklista:
01. Invocation Of The Gate Of Aat-Ankh-es-en-Amenti
02. Black Seeds Of Vengeance
03. Defiling The Gates Of Ishtar
04. The Black Flame
05. Libation Unto The Shades Who Lurk In The Shadows Of The Temple Of Anhur
06. Masturbating The War God
07. Multitude Of Foes
08. Chapter For Transforming Into A Snake
09. Nas Akhu Khan She En Asbiu
10. To Dream Of Ur
11. The Nameless City Of The Accursed
12. Khetti Satha Shemsu
Wydawca: Relapse Records (2000)
Ocena szkolna: 5+