Aż cztery lata przyszło nam czekać na następcę wszechgenialnego "Om". W tym czasie rumuńska horda przeszła szereg roszad personalnych, w wyniku których jedynym "oryginalnym" członkiem zespołu pozostał Negru. Narodziło się więc pytanie, czy Negura Bunget osiągając muzyczny absolut za sprawą "Om" będzie w stanie z nowymi muzykami nagrać materiał co najmniej porównywalnej jakości. Teraz, gdy "Vîrstele Pamîntului" już się ukazało możemy śmiało powiedzieć, że Negru i spółka stanęli na wysokości zadania i nagrali kolejny bardzo dobry album.
Powiedzmy sobie od razu, żeby rozwiać wątpliwości - nowy album nie przeskoczył poziomem "Om". Nie zmienia to jednak faktu, że nawet w mocno zmienionym składzie Negru był w stanie uchować unikalnego ducha tej jakże oryginalnej formacji i przelać nowe pomysły na dźwięki, które będą elektryzowały słuchacza.Z jednej strony możemy mówić, że najnowsze wydawnictwo Rumunów jest naturalną kontynuacją "Om", gdyż w dalszym ciągu mamy do czynienia z black metalem okraszonym solidną dawką motywów folkowych i ambientowych. Ramy, w których porusza się zespół pozostały wiec niezmienione. Zmieniona natomiast została budowa utworów i stopień natężenia elementów składowych muzyki.
Podstawową różnicą pomiędzy "Om" i "Vîrstele Pamîntului" jest to, że nowe kompozycje są prostsze w budowie i bardziej przejrzyste. Zniknęła gdzieś ta symfoniczna ściana dźwięku i surowość zdobiąca "Om". Tutaj wszelkie ozdobniki wykorzystane zostały w bardziej oszczędny sposób. Poszczególne motywy są prostsze, alei bardziej chwytliwe przez co łatwiej zapadają w pamięć. Można odważnie powiedzieć, że "Vîrstele Pamîntului" podaje słuchaczowi większość swego piękna na tacy. Nie ma co ukrywać, że w ten album nie trzeba się tak wgryzać jak w "Om" i nie jest to materiał tak wymagający.
Najnowsze dziecko Negury oprócz swojej przejrzystości, jest też tworem pełnym kontrastów. Mam wrażenie, że więcej tu samodzielnych elementów ambientowych, które jakoś nie przenikają się z tym pierwiastkiem blackmetalowym. Z drugiej strony wiele melodii, które słyszymy w spokojnych fragmentach podoba mi się bardziej niż te, które czarowały na poprzednim albumie. Nie zmienia to jednak faktu, że "Vîrstele Pamîntului" brakuje trochę spójności kompozycyjnej, pomimo, ze mamy tu do czynienia z wyrazistymi motywami i melodiami.
Pomimo kilku słów krytyki pod adresem nowego wydawnictwa Rumunów, trzeba podkreślić, że wciąż jest to poziom gwarantujący tej formacji utrzymanie się w elicie progresywnego black metalu. Nie wiem, czy ten album jest oznaka nowego kierunku muzycznego obranego przez zespół, czy jest to jedynie jednorazowy wynik braku dotarcia się pomiędzy nowymi członkami zespołu - tak czy owak martwi mnie to, że muzyka Negury uległa uproszczeniu. Niemniej jednak "Vîrstele Pamîntului" to kawał wyśmienitej muzyki, której warto posłuchać.
Tracklista:
01. Pãmînt
02. Dacia Hiperboreanã
03. Umbra
04. Ochiul Inimii
05. Chei de Rouã
06. Þara de Dincolo de Negurã
07. Jar
08. Arborele Lumii
09. Întoarcerea Amurgului
Wydawca: Aural Music/Code666 (2010)
occulta76 : bardzo ciekawy zespol...ida własna path i to mi sie podoba,nie ma tu jakiegos...