Piąty i jak się miało potem okazać ostatni album formacji został zatytułowany po prostu "Mörk Gryning". Znając poprzednie dokonania formacji, po zapoznaniu się z tym albumem można być odrobinę zaskoczonym.
Norwegowie postawili chyba na bezpośredniość, mocno odchudzili swoją muzykę i dostaliśmy materiał dynamiczny, stosunkowo prosty, ale bardzo chwytliwy. Aż chciałbym rzec, że jest to takie blackmetalowe wydanie szkoły goethenburskiej.
Zniknęła gdzieś ta wszechobecna fascynacja Dimmu Borgir i dostaliśmy kawał metalowego łojenia o podłoży thrashmetalowym. Mnóstwo tu chwytliwych riffów i dynamicznych przejść perkusji. W kąt poszły klawisze, które ustąpiły tu miejsca bezpośrednim, często rzeźnickim rytmom. Parapet stanowi to bardzo skromny dodatek, ubarwiający brutalną, chwytliwą i bardzo dynamiczna muzykę.Norwegowie postawili chyba na bezpośredniość, mocno odchudzili swoją muzykę i dostaliśmy materiał dynamiczny, stosunkowo prosty, ale bardzo chwytliwy. Aż chciałbym rzec, że jest to takie blackmetalowe wydanie szkoły goethenburskiej.
Mörk Gryning dostarczyło materiał dość jednorodny, ubogi aranżacyjnie, ale chyba najbardziej przekonywaujacy. Formacja oderwała od siebie etykietkę klonu Dimmu Borgir jednocześnie nie popadając w podobieństwo do innej formacji. Owszem, usłyszymy tu trochę wpływów późnego At The Gates czy starego Dark Tranquillity, ale Mörk Gryning w dalszym ciągu potrafi swoja muzykę utrzymać w blackmetalowych ramach.
Norwegowie nagrali kolejny dobry album. Choć ani przez moment w swojej twórczości formacja nie zbliżyła się do wybitności to nigdy też nie spadła poniżej pewnego przyzwoitego poziomu. "Mörk Gryning" jest dobrym ukoronowaniem twórczości zespołu, choć na pewno nie jest to wydawnictwo reprezentatywne i charakteryzujące styl Norwegów.
Tracklista:
01. Lazarus Rising
02. Ingen Dyrkan
03. The Sun
04. Into Oblivion
05. The Aurora
06. Pure
07. All Discarded
08. Disguise My Parting
09. Neverwhere
Wydawca: Black Lodge (2005)