Po dziesięciu tłustych latach i sześciu wspaniałych płytach Iron Maiden opuścił Adrian Smith. O kulisach jego odejścia można wiele się dowiedzieć z autobiografii Bruce’a Dickinsona. To nie były dobre czasy, a oni sami czuli, że to co robią zaczyna być coraz bardziej powtarzalne. Pojawiły się różnice zdań, zawrzało i się przelało. Na ósmej płycie zespołu „No Prayer For The Dying”, na drugiej gitarze zagrał, współpracujący z Brucem w jego działalności solowej, Janick Gers, a całe Iron Maiden zagrało prościej i bardziej klasycznie niż na swoich ostatnich albumach.
Musiał mieć swoją rację Adrian Smith skoro panuje taka powszechna opinia, że „No Prayer For The Dying” to najsłabsza pozycja z pierwszej Dickisonowskiej złotej ery. No, ale z tą opinią ja się zupełnie nie mogę zgodzić, choćby z racji tego, że jest to pierwsza ich płyta z jaką się zapoznałem i pierwsza, którą miałem okazję słuchać jako nową. Dlatego mam do niej ogromny sentyment, a patrząc obiektywnie jest na niej sporo dobrych hiciorów, które jednak wcale nie weszły do szerokiego panteonu wielkich przebojów tego wielkiego zespołu. A poza tym ciężko wybrać najsłabszą płytę zespołu, który nigdy słabej płyty nie nagrał:)
Największym szlagierem na „No Prayer For The Dying” jest oczywiście „Bring Your Daughter… To The Slaughter”. Co ciekawe utwór został napisany przez Dickinsona na potrzeby piątej części horroru „Koszmar z ulicy Wiązów” i miał się znaleźć na jego solowym debiucie „Tattooed Millionaire”. Gdy jednak usłyszał go Steve Harris natychmiast zaadoptował go do Maiden i jak widać wiedział co robi, bo numer podbił listy przebojów.
Ale ja swoje ulubione szlagiery zawsze widziałem gdzie indziej. Moja trójca to „Fates Warning”, „Run Silent, Run Deep” i “Holy Smoke”. Dwa pierwsze to fantastyczne refreny, oczywiście w połączeniu z tak samo dobrymi gitarami. Szczególnie w tym drugim Bruce wspina się na wyżyny swoich wysokich tonów, w chyba najfajniejszym momencie całego albumu: „Running silent, running deep, we are your final prayer”. „Holy Smoke” to za to skoczny kawałek w trochę rockowym stylu mówiący o chciwości księży. Wokalnym i gitarowym popisem jest także "Public Enema Number One".
Płytę otwiera klimatyczny „Tailgunner”, w którym Bruce swoim wokalem wspina się do nieba zgodnie z tekstem refrenu. Jest to piosenka o bombowcach i bombardowaniach. Zaczyna się od wspomnienia Drezna, a kończy na Hiroszimie refleksją, że wszystkie bombowce odchodzą w niepamięć, bo teraz wystarczy już tylko jedna bomba. Bardziej spokojnym i atmosferycznym utworem jest „No Prayer For The Dying”, który jednak ostro sie rozkręca, ale najbardziej epicki i rozwiązły gitarowo jest ostatni „Mother Russia”. Opowiada on o takim jednym nowym kraju, który utracił mocarstwowość zyskując wolność. Nie wiem jednak czy w tym kraju ludzie potrafią to docenić.
Nie wymieniłem dwóch numerów. One też są dobre. W końcu Iron Maiden to Iron Maiden. Grać umieją, a wymyślanie fajnych piosenek wychodzi im wyjątkowo łatwo i obficie. Swój wkład w tą historię ma również i „No Prayer For The Dying”, który jest płytą pod każdym względem bardzo dobrą, faktycznie trochę inną, ale nie odstającą od poziomu wykreowanego przez tych gigantów heavy metalu.
Tracklista:
01. Tailgunner
02. Holy Smoke
03. No Prayer For The Dying
04. Public Enema Number One
05. Fates Warning
06. The Assassin
07. Run Silent Run Deep
08. Hooks In You
09. Bring Your Daughter... To The Slaughter
10. Mother Russia
Wydawca: EMI (1990)
Ocena szkolna: 5