Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Heaven & Hell - The Devil You Know

Heaven & Hell. Tak się nazywa formacja, która miała dostarczyć słuchaczom najbardziej wyczekiwany tegoroczny album. Z całym szacunkiem dla fanów Depeche Mode, ale Black Sabbath to nie tylko zasłużona dla muzyki rozrywkowej formacja, ale jedyny w swoim rodzaju Frankenstein, który był wskrzeszany i zlepiany tyle razy, że dawno powinien się rozpaść. Nic z tego. Dio, Iommi, Butler oraz Appice już od dwóch lat aktywnie koncertowali pod szyldem Heaven & Hell przywracając fanom wiarę w odrodzenie muzyki Sabbs. Studyjny album wydawał się więc tylko kwestią czasu, a z dniem dzisiejszym stał się faktem.
Już sam fakt, że taki album powstał skłoni wielu do okrzyknięcia go wybitnym, wielkim czy Bóg wie jakim. Ale nie oszukujmy się - ci panowie mają prawie po 70 lat i ciężko spodziewać się, że posiadają w sobie jeszcze tyle pomysłów i potencjału twórczego, aby zaskoczyć. Dio od lat nieudolnie walczy ze smokami, Iommi nagrywa przeciętne płyty, Butler jest coraz mniej aktywny, a Appice… szczerze mówiąc przypomniałem sobie o nim, jak usłyszałem ten album.

"The Devil You Know" gdyż taki tytuł nosi ten album, rozpoczyna się jednak nadzwyczaj obiecująco. "Atom & Evil" powala czystym, mięsistym brzmieniem, mrocznym klimatem i wgniatającym, kroczącym riffem, nie gorszym jakościowo niż ten z "The Sign Of The Southern Cross" sprzed blisko 30 lat. Do tego dochodzi naprawdę intrygująca linia melodyczna i wciąż niesamowity głos Dio. Nie powiem - po tym kawałku narobiłem sobie apetytu na dalszą część. Szkoda tylko, że ten pozornie pyszny kawałek mięska był miejscami bardzo łykowaty, bo "The Devil You Know" to najzwyczajniej mówiąc bardzo nierówny materiał.

"Fear", "Double The Pain", "Rock And Roll Angel", "The Turn Of The Screw", "Follow The Tears", "Neverwhere", "Breaking Into Heaven" - oto lista grzechów głównych. Aż 7 z 10 kompozycji jest na co najwyżej bardzo przeciętnym poziomie obnażając wszelkie niedociągnięcia. Największym z nich, na którego nie ma leku jest brak pomysłów. Iommi nie czaruje już riffami jak za dawnych lat, a sam fakt, że słyszymy ciężkie granie na pewno nie zaspokoi apetytów. Zabrakło też dramaturgii i dobrych melodii, czyli tego, co w zasadzie od zawsze było atutem Sabbs. Nawet bardzo dobra dyspozycja wokalisty oraz genialna produkcja nie zatuszują ewidentnie bezpomysłowego grania.

Co jest na tym albumie dobre? Wspomniany "Atom & Evil", "Bible Black" oraz "Eating The Cannibals". Dwa ostatnie z wymienionych kawałków, to krótkie, szybkie, rockowe numery, które bujają i zapadają w pamięć. Okazuje się po raz wtóry, że mając na wokalu bajkopisarza Dio grupa lepiej się sprawdza w bardziej zadziornych, szybszych i prostszych kawałkach kojarzących się właśnie raczej z twórczością Black Sabbath z czasów, gdy wokalistą był właśnie Dio.

Heaven & Hell rozczarowało mnie. "The Devil You Know" może i był dobrze ukierunkowany, ale braku pomysłów nie wytłumaczy się niczym. Fajnie, że chłopaki przypomnieli słuchaczom, że jeszcze żyją, fajnie że koncertują zbierając większa publikę niż Benedykt XVI, ale może najwyższa pora zasiąść w fotel, zapuścić rocka zamiast go grać i poczęstować wnusia Wertels Original, aby też się stał kimś wyjątkowym.

Tracklista:

01. Atom And Evil
02. Fear
03. Bible Black
04. Double The Pain
05. Rock And Roll Angel
06. The Turn Of The Screw
07. Eating The Cannibals
08. Follow The Tears
09. Neverwhere
10. Breaking Into Heaven

Wydawca: Rhino (2009)
Komentarze
Harlequin : Miomi ==> efekt korekty wordowskiej. Co do "Bible black" - na tle reszty niew...
Satyr84 : Dio od lat nieudolnie walczy ze smokami, Miomi nagrywa przeciętne płyty,...
RavenInFire : Dziś słyszałam nowy H&H pierwszy raz. Później zobaczyłam...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły