Jak grzyby po deszczu, na muzycznej scenie pojewiło się mnóstwo, przeważnie marnej jakości, zespolików kopiujących Dream Theater. Również do Cea Serin podchodziłem sceptycznie nie oczekując nic poza jajozgniotem za mikrofonem i typowym power-progiem. Tymczasem nikomu nieznany praktycznie Cea Serin nagrał bardzo interesujący album, który co prawda nie zrewolucjonizuje niczego, ale pokazuje, że można jeszcze nagrać coś dobrego na podwalinach Dream Theater!
Cea Serin to bowiem duet multiinstrumentalistów, którzy pisząc muzykę na "Where Memories Combine" inspirowali się nie tylko Teatrem Marzeń, ale także Pink Floyd, Fates Warning, może odrobinę Queensryche oraz ... black metalem! Jakież było moje zaskoczenie, gdy słysząc typowy progmetalowy numer, nagle pojawia się blackowy skrzek! Co więcej - idealnie komponuje się on muzyką! "Where Memories Combine" w dużej mierze przypomina mi lżejszą wersją "Awake" Dreamów, tyle, że więcej jest tutaj solówek klawiszowych i te blackowe wokalizy ... Płyta bowiem posiada dosyć chłodny klimat, daje się wyczuć jakiś mrok w muzyce. Co do umiejętności technicznych muzyków nie można mieć zastrzeżeń - każdy bowiem gra na bardzo wysokim poziomie. Utwory są dobrze skomponowane, przemyślanie, nie ma tutaj miejsca na tandetę - próżno szukać tutaj motorycznych, ciężkich riffów, neoklasyki czy lukierkowych klawiszy. Jest to rasowy progmetalowy album, zawierający zarówno długą, rozbudowaną suitę jak i krótsze numery.
Jako bonus dodano 3 utwory trochę różniące się stylistycznie od zasadniczej części albumu. Są one bowiem nieco bardziej popisowe, mniej klimatyczne, ale trzymają wysoki poziom. W ten sposób poznaliśmy przynajmniej jednego godnego następcę Dream Theater.
Wydawca: Heaven Cross Records (2004)