Jak grzyby po deszczu, na muzycznej scenie pojewiło się mnóstwo, przeważnie marnej jakości, zespolików kopiujących Dream Theater. Również do Cea Serin podchodziłem sceptycznie nie oczekując nic poza jajozgniotem za mikrofonem i typowym power-progiem. Tymczasem nikomu nieznany praktycznie Cea Serin nagrał bardzo interesujący album, który co prawda nie zrewolucjonizuje niczego, ale pokazuje, że można jeszcze nagrać coś dobrego na podwalinach Dream Theater!