Buried Inside jest kolejnym przedstawicielem hałaśliwego gatunku jakim jest mathcore. "Chronoclast" jest drugim i co zasmucające bardzo niedocenionym krążkiem zespołu. Rzadko się bowiem zdarza, aby zespoły z tego gatunku nagrawały albumy konceptualne. O ile Mastodon nagrał album, do którego teksty bazowały na "Moby Dicku" Melville'a, o tyle Buried Inside postanowił rozpatrzyć czas w różnych aspektach.
Nie wiedzieć czemu, ale ten album jest trudny w odbiorze. Instrumentalnie chłopaki nie graja tak technicznie jak Psyopus, ani tak brutalnie jak Crowpath, ani tak gęsto jak Ion Dissonance. Mają też całkiem przyzwoite, czytelne brzmienie, jak na ten gatunek muzyczny. Myślę, ze głównym powodem tej niedogodności jest wysoki wrzask jako dominująca forma wokalna. Tym bardziej, że utwory mają bardzo progresywny charakter. Utwory dłuższe przeplatane są krótszymi wstawkami - pod tym względem nasuwa mi się skojarzenie z Pestilence "Testimony Of The Ancients". Każda taka miniaturka jest jakby preludium do głównego, bardziej rozbudowanego utworu.Oczywiście, muzycznie zespół nie odkrywa Ameryki, nie ma tutaj czegoś, czego nie słyszeliśmy już. Jest za to kawał solidnego mathcore'a polanego smacznym progresywnym sosem. W ten album trzeba sie długo wgryzać, ale z każdym przesłuchniem coraz lepiej smakuje. Subiektywnie patrząc, bardzo lubię ten album, choć nie jest to coś, co pozwoli zespołowi być rozpoznawalnym. Warto jedan zapoznać się jak wygląda progresywny mathcore.
Wydawca: Relapse Records (2004)