No i zdarzyło się,w moim życiu zapłonął ogień - cokolwiek miałoby to znaczyć
Ogień-Agni…
I moje całe Ja powróciło do krainy zapomnianego języka,
Którym kiedyś mówiło,a którego się wyzbyło,
Pędąc ku cierpieniu, osiagajac je i zamykajac się w nim -
- czyścowym ogniu
Nie przeczuwając,że taka jego natura - raczej biorąc go za piekielny
I kiedy już nie czułem nic, I nie wierzyłem,że jeszcze ODCZUJĘ- nagle: grom!
Stała się światłość,
Stała się Miłość,
Stałem się ja – na nowo
I nic już nie jest takie, jakie było
Zwłaszcza to, co przestało istnieć:
Ból, beznadzieja,rozpacz i parę innych cierni mojej korony:
małej w końcu, nieistotnej dla losów świata,
rozkrwawiającej „na użytek własny“
Fioletowo-niebieski płomień strzelił i przepalił pręty klatki…
………………………………………………………………………
I jak zawsze,gdy już wydaje się,że jest tak dobrze,
że nie może być lepiej,
cień Czarnego padł na Ogień, gdym we Wrocławiu witał się z Moją Ziemią,
I zło upostaciowione, zmaterializowane, Ciemna Strona,
Ogarnęło nas na chwilę i poddany został próbie Ogień,a tym samym stop,którym jesteśmy
Przetrwał, jak to zapisano w Księgach, bo…
„Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
Zniknie to, co jest tylko częściowe“
Cień jest dobry,gdy pada z właściwej strony i nie przesłania horyzontu,świata i słońca
Cień Dobrego Drzewa –chciałbym nim być zawsze dla Ognia,
Tak widzę swoją do Niej miłość
To On, Płomień jest moim Horyzontem,Światem i Słońcem…
A, OMPH
Wrocław 9.X.2006 2.15 w nocy w „Mleczarni“ na Włodkowica
(cd… Warszawa 1.XI.2006)