Wysłany: 2006-05-14 21:23
Milosc.......
Po co mowic o tym, co mozna czuc.....
To jak smakowanie z zamknietymi ustami....
"Bela Lugosi nie zyje, ja zreszta tez.."
...
Wysłany: 2006-05-15 10:36
Dokładnie. Każdy ma inny sposób pojmowania miłosci. Jedni nie boją się jej okazywac a drudzy skrywają w sobie przez całe życie uczucie do drugiego człowieka bo nie mają na tyle odwagi aby to okazać. Ja należe do tych kryja w sobie ale po pewnym czasie zaprzestają ukrywania się. Choć przyznam...dosyć długo to u mnie trwa. To chyba nabieranie pewności do wybranki. Ale pal to licho. Narazie jestem "samcem" i nie narzekam.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-05-15 11:13
...każdy ma inny sposób wiary w miość a nie sposób jej odczuwania...
.lidocain god.
Wysłany: 2006-05-15 21:33
"Powiedzieć komuś, że przyniósł dar miłosci to najwiekszy chołd jaki mozna mu oddac"
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-05-17 01:43
Że się tak wypowiem na ten temat w końcu... - uważam że miłość przez piersze dni jest tylko najprawdziwsza, później człowiek zaczyna kombinować, szukać, modyfikować wg własnego uznania, po czym staje się to .... przyzwyczajeniem?? Po moich paru, parunastu może doświadczeniach... już nie wiem w co wierzyć w sumie... Wiem jedno - miłość miłością ale trzeba pozostać sobą - nikt nie może nas zmieniać nawet w jej imię....
"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"
Wysłany: 2006-05-17 11:04
Tak racja, nie można pozwolić aby uczucie do drugiej osoby doprowadził do totalnych zmian w naszej osobie. Miłośc osobą ale nie wolno dac sie zwriować.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-05-17 11:17
mądre słowa Minawi, jednak obawiam sie, że w wiekszości przypadkow sami się zmieniamy żeby w tym , bądź co bądź, przyjemnym stanie pozostać jak najdłużej...
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2006-05-17 18:53
I tu się dokońca z Twoim stwierdzeniem Minawi nie zgodzę. Moim zdaniem jest subtelna granica miedzy zauroczeniem a miłoscią. Przez pierwsze kilka dni wiele nam umyka...jest tylko fascynacja drugim człowiekiem. Każdy wychował się w różnym środowisku, każdy jest inny... Problemy zaczynają się dopiero później...wtedy gdy naprawdę poznajemy drugą osobę. Prawdziwa miłość moim zdaniem jest wtedy jeżeli to zauroczenie trwa...jeżeli suma negatywnych spostrzeżeń nie przewyższa pozytywu. W końcu ile można się dowiedzieć o człowieku w ciągu kilku dni... Może to dość nieporadne stwierdzenie w stosunku do miłości, ale może jest tak, że na poczatku kochamy tylko sercem, a później przekształca się się to w miłośc opartą na umyśle i sercu. Później oprócz samej miłości pojawia się coś więcej...inne uczucia. W gruncie rzeczy analiza samej miłości pod jakim kolwiek kątem i wytłumaczenie jej jest niemożliwa. Jak można ją zrozumieć jeżeli jest tyle jej odmian ile ludzi na świecie...każdy kocha inaczej. Problemem jest tylko odkrycie subtelnej granicy...i stwierdzenie, że jest się zakochanym... Może moje podejście jest nieco książkowe i w jakiś sposób sterotypowe...ale w istocie rzeczy jakiekolwiek stwierdzenie może być tylko półprawdą :)
Wysłany: 2006-05-17 20:00
Zgodze się z wami. Na poczatku jest zauroczenie co też ma swoje granice. Ale wolałbym się w tej chwili nie udzielac w tym temacie nosząc w sobie pustke. Odezwe się jak bede mieć coś sesnsownego do powiedzenia.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-05-18 12:28
Mojej znajomej kiedyś się wymsknęło:
"Zakochuje się w wyglądzie, a kocha się wnętrzności." :D
Najwazniejsze w miłości jest zaufanie i lojalność. Ja się tego trzymam i uważam, że jesli już się zakochałam, to ta osoba jest naprawdę wyjątkowa i jestem w stanie zrobić dla niej wszystko. W dodatku cały czas jestem sobą.
Wysłany: 2006-05-18 18:48
Nie wiem jak wy ale ja tam lubie wątrubke :twisted:
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-05-19 01:22
A to ja też dodam trzy grosze od siebie.
Przyzwyczajenie wcale przecież nie musi być wartościowane negatywnie.Przecież z czasem człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja, dlatego nie rozumiem dlaczego w tym przypadku jest to stan nie wskazany...
Dla mnie jest to element składowy miłości, miłości, czyli kumulacji wielu odczuć poczynając od uwielbienia, a na przyzwyczajeniu kończąc.
Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P
Wysłany: 2006-05-19 09:56
W miłosci jest czasem jak na wojnie. Nalezy dobyć stragiczne pozycje u przeciwnika co powoli bedzie go osłabiać. Z czasem jednak trzeba bedzie wyjść na równie pole i spojrzeć sobie prosto w oczy ale bez przykładani nozy do gardeł.
Wyobraźcie sobie pole minowe. Jest na nim dwoje ludzi. Ktoś z was i wasz obiekt westchnień. Wy macie wykrywacz metalu zaś on go nie ma. Oboją krażycie po tym polu. Wy powolutku sprawdzacie metr po metre zaś wasz obiekt krąży po polu żwawym krokiem śmiało omiajac niespodzianki w ziemi. Całośc polega na tym aby jak najszybciej odnaleźć obiekt bo jeśli wdepnie wkoncu w niespodzianke to wasze uczucie przepadnie. A jeśli wy wdepniecie? Cóż...wasz obiekt westchnień nigdy was nie pozna :twisted:
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-05-19 12:16
KostucH, cóż za wyobraźnia :) Prawda jest taka, że miłośc można porównać do wszystkiego. Mając swoją definicję miłości i jej wyobrażenia łatwiej jest żyć...
Wysłany: 2006-05-19 12:27
Moja wyobraźnia ma pewne granice. A tutaj filozofowałem :)
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-05-30 13:39
[quote:afc62f29e7="Eye_of_the_storm"]Przyzwyczajenie wcale przecież nie musi być wartościowane negatywnie..[/quote:afc62f29e7]
zgadzam się. przyzwyczajenie może być najwspanialszym odczuciem w związku. po pewnym czasie miło odczuć siedząc sobie samemu, że przyzwyczailiśmy się do obecności drugiej osoby ;]
gorzej jak druga osoba ma cię dość :? ...ale z tego to już inny wątek, by wyszedł :)
...I forgot to remember to forget... /johnny cash
Wysłany: 2006-05-31 22:41
No właśnie ja osobiscie nie lubie przyzwyczajać się do obecnosci drugiej osoby bo wówczas nie radze sobie z samotnoscią na dłuzszym dystansie czasowym. Albo ma się kogoś non stop w zasiegu ręki (nie mylić na zawołanie) albo w ogóle. ja ianczej nie moge. Wiec wybrałem samotnosć i póki co to od wrzesnia mam sie świetnie jako samiec.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-06-07 09:14
[quote:fec245cce8="KostucH"]od wrzesnia mam sie świetnie jako samiec.[/quote:fec245cce8]
dopiero od września?? a wcześniej czym byłeś?? :wink:
a jeśli chodzi o przywią zanie do drugiej osoby, to u mnie następuje to na tyle szybko, że często bardzo długo potem cierpie... nie uważam jednak, że to jest złe powszechnie przecież wiadomo, że zawsze raz jest lepiej, a raz gorzej, musi być przecież równowaga
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)
Wysłany: 2006-06-07 10:16
Hmmm...No wiesz,ja od marca AD 2005 mogę powiedzieć,że czuję się świetnie jako samiec, a powód jest wręcz odwrotny :wink: 8)
Pytanie: co to jest - "665,95" Odpowiedź: szatan z Biedronki:-P
Wysłany: 2006-06-07 11:07
chyba nawet wiem przez kogo się tak czujesz :D
Hexe ist ein Beruf mit Zukunft. ;)