Jak to co roku bywa... Postarzałam się nieco. Trochę się zmieniło. Ale nie o tym. Postanowiłam zorganizować jednak jakieś urodziny. Dawno sie nie widziałam z niektórymi osobami nawet mi bliskimi. Więc okej. Powiedzieli że przyjdą. Mój chłopak oczywiście był. Ale nie rozumiem osób, które mówią, że będą, a potem (oczywiście po jakimś czasie trwania urodzin, bądź w ogóle) informują/przepraszają, że jednak nie będą. Och. W zasadzie tylko dwie osóbki miały na tyle odwagi i im nie mam za złe. Ludzie drodzy... No kolejny raz dajecie mi o sobie takie świadectwo... że jesteście gówno warci. A niby taka sympatia od was bije w moją stronę. (ja ogółem rzadko kiedy do kogoś czuje coś lepszego niż neutralne). Oczywiście że się cieszę, że byli ci co byli i chwała im za to:) No ale kto zje reszte tego upiekłam? :P
Yngwie : Pewnie upiekłaś właśnie o tyle za dużo :-). Nie skomentuję co się...