Podeszłam. Osunęłam się pod ścianą jak pyłek kurzu...Jak pyłek kurzu. Nie,nie powiem nic. Nie dodam,że wyglądasz lepiej ode mnie. Zawsze byłeś prawdziwszy. I szukasz koralików i szukasz aniołow i szukasz słów i szukasz...A ja nie robię nic. Ja jedynie patrzę podpowiadając Ci,czego szukasz. To też ważne,prawda? Nie mówisz. Nigdy nic nie mówisz. Podchodzisz tylko,dmuchasz mi w szyję tak,bym mogła oddychać-czasem o tym zapominam,Ty wiesz. I szukasz. A kiedy nadejdzie czas zdobędziesz miecz,niebo nocne upadnie do Twych bladych stóp swą porysowaną łzami twarzą...Będą anioły. Pod szyją,jak koraliki,pod głową. Skrzydłami wygładzą chmury,byś mógł je lizać. Lizać. Lizać...Wiem,wtedy wyjdę. Z powietrza uplotę własne korale,będziesz tego chciał.